Przejdź do głównej zawartości

Dziecko terrorysta - bunt dwulatka

Ktoś mi chyba podmienił dziecko. Nie wiem jak to się stało. Może moją córkę porwali kosmici i przeprogramowali jej osobowość. Bo jak inaczej wytłumaczyć tak nagłą zmianę w jej zachowaniu? Jeszcze niedawno była złotym dzieckiem. Nie marudziła, niewiele płakała i miała wyjątkowo pogodne usposobienie. Nie miałam powodów do narzekań. A teraz? Miewa nieuzasadnione napady złości, nic jej nie pasuje, a słowo ,,nie” stało się jej ulubionym. Chociaż najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest to, że dopadł nas rozsławiony bunt dwulatka. Minął zaledwie miesiąc od jej drugich urodzin a ona zmieniła się w małego domowego terrorystę.

Nie nie i jeszcze raz nie


Może poczytamy? Nie. A może chcesz się pobawić? Nie. Idziemy się kąpać? Nie. I tak z każdą moją propozycją. Jeszcze ciekawiej robi się przy jedzeniu. Bo moja mała córka, która nigdy wcześniej nie miała problemów z jedzeniem, teraz na wszystko kręci nosem. Chcesz kanapeczkę? Nie. Jajka? Nie. Parówkę? Nie. To może chociaż ciastko? Ale nawet jej ulubione ciastka nie zasługują na jej aprobatę. Na wszystko odpowiedzią jest nie, a narzucanie jej robienia czegokolwiek kończy się wybuchem złości, którego nie da się zahamować jak już się pojawi. Jest jak burza, trzeba przeczekać.

Napady złości, zupełnie nieuzasadnione


Wstanę, poudaję, że jem śniadanie i nagle zacznę bez powodu płakać. A w zasadzie wyć na całe gardło. Tak bez powodu. Świetny plan. Bo to zupełnie normalne, prawda? Wydaję mi się, że właśnie tak myśli ostatnio moje dziecko. Czasami po prostu zaczyna płakać i robi taką scenę, że podziwiam jej umiejętności wywoływania dramatu. Miny pozazdrościłaby jej nie jedna aktorka. A powód? To musi jakiś być? Przecież można się bez niego obyć, usiąść na kanapie i rozpocząć swój spektakl. Dobrze jest jeszcze zrzucić  niej psa. Tak dla efektu.

O buncie dwulatka słyszałam już dawno temu. Jednak nie przejmowałam się tym za bardzo, bo w końcu moje dziecko od samego urodzenia było aniołkiem. A tu co? Chyba wyrosły jej rogi. I szczerze, czasami już nie wiem co robić i rozkładam ręce. I zaciskam zęby, żebym sama nie wybuchła, kiedy moje próby uspokojenia małej kończą się kolejnymi porażkami. Zadziwiające, że dziecko w ciągu miesiąca może się aż tak zmienić. Jedyne co mi przychodzi do głowy to cierpliwie to przeczekać. Tylko, że mojej cierpliwości nie ma chyba aż tak wiele. Pozostaje częstsze zaciskanie zębów, odliczanie do dziesięciu i z powrotem, a może nawet medytacja. I może uda mi się jakoś przetrwać ten okres, po drodze nie popadając w szaleństwo. Chociaż w obecnej sytuacji psychiatryk wydaje się przyjemną alternatywą. 

Komentarze

  1. U nas nie było takiego buntu, ani dwulatka, anie trzylatka...za to ten przedszkolny ...eehhhhh

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba każde dziecko w końcu ma swoje momenty. Trzeba jakoś przetrwać, tylko jak tu nie zwariować przy okazji. :)

      Usuń
  2. Gdzieś czytałam, że bunt dwulatka w ogóle nie istnieje, że to totalna bzdura, w wieku 2 lat, dziecko już dokładnie wie w jaki sposób ma postępować, żeby miało to co chce.
    Niestety każde dzieci są inne, moje dziecko już pokazało swój charakter i widzę jak lubi mną manipulować, jak wymusza i robi wszystko by osiągnąć swój cel. Takie są dzieci, ale mnie pociesza fakt, że TO KIEDYŚ MINIE :)
    Ale to jak wychowujemy widać już teraz... a ja czasami ręce załamuje na mojego syna, kiedy wiecznie słyszę ,,nie" i ten wyjątkowo wymuszający płacz.
    Cóż... poradzimy sobie :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No trzeba to jakoś przetrwać. I jakkolwiek by to nazwać czy bunt em dwulatka czy manipulacja i sprawdzaniem na ile dziecko może sobie pozwolić to strasznie trudny etap :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Mój problem z karmieniem piersią

Mam pewien problem z karmieniem piersią. I nie chodzi mi o problem czysto fizjologiczny  (choć taki również się u nas pojawił). Chodzi mi raczej o problem emocjonalny,  światopoglądowy. Na wstępie zaznaczę, że całym sercem jestem za karmieniem piersią. W końcu to najlepsze co można dać swojemu dziecku. I nie mam problemu z karmieniem piersią samym w sobie. Wręcz przeciwnie. Całkowicie popieram mamy karmiące i uważam, że powinny móc karmić wszędzie nie musząc się martwić o przykre i niechciane komentarze (które niestety wciąż się pojawiają ). To co mi przeszkadza to ta cała fanatyczna otoczka, która towarzyszy karmieniu piersią. Bo inaczej, niż fanatyzmem, tego nazwać nie można. 

Ignacy pisze - Mam dwa miesiące!

Ależ ten czas leci! Mówię Wam! Jeszcze niedawno wylegiwałem się w ciepłym brzuszku mamy, było mi ciepło i przyjemnie. A dziś?  Dziś mijają dokładnie dwa miesiące odkąd opuściłem tą moją bezpieczną przystań. Możecie się zastanawiać czy nie wolałbym do niej wrócić. No cóż czasem tęsknię za tym miejscem. Ciepłem, kołysaniem i miarowym biciem serca mamy. Jednak świat zdaje się mieć tak wiele do zaoferowania a ja z każdym dniem staję się coraz silniejszy i odkrywam stopniowo jego piękno. Naprawdę było warto opuścić tamten przyjemny domek. Słowo niemowlaka.

Remont pokoju dziecięcego - co zrobić by ściany nabrały charakteru i zachwyciły nasze dzieci?

Każda mama spodziewająca się dziecka w końcu staje przed tym wyzwaniem. Przygotowanie miejsca dla malucha, który niebawem pojawi się na świecie. Czy to kącika w sypialni rodziców czy od razu całego pomieszczenia. U nas akurat padło na remont całego pokoju, który już zamieszkuje nasza córka. Musimy tak go zorganizować by było miejsce dla dwulatki i dla niemowlaka. Nasze mieszkanie nie jest wcale takie duże, więc organizacja przestrzeni jest kluczowa. W szale przeszukiwałam internet szukając inspiracji. Znalazłam kilka fajnych pomysłów i szybko przeszłam od planowania do czynów. Teraz mój dom wygląda jakby przeszło w nim tornado a ja biegam z wałkiem od jednej ściany do drugiej. Chyba powoli włącza mi się syndrom wicia gniazda.