To naprawdę smutne, że zgadzamy się na to, żeby nasz własny dom zmienił się w złotą klatkę a rodzina w ograniczenie. Przecież macierzyństwo wcale nie musi wiązać nam rąk. Oczywiście zamyka kilka par drzwi, lecz tak wiele z nich pozostaje otwartych i pojawiają się też nowe. Wystarczy zacząć walczyć o swoje i uświadomić sobie, że jesteśmy kimś więcej niż całodobową pomocą domową i nianią w jednym. Mi zostanie mamą pozwoliło rozwinąć skrzydła. Zyskałam nową motywację do działania. Chciałabym dawać córce dobry przykład. Chciałbym by widziała we mnie osobę silną i niezależną a nie bojącą się mierzyć wyżej. Dla niej staram się być lepsza każdego dnia. I dzięki niej uwierzyłam, że wszystko jest możliwe. Dlatego nie potrafię zrozumieć kobiet, które dopuszczają do sytuacji, w której macierzyństwo je ogranicza i definiuje. Tak naprawdę to nie dziecko jest tym ograniczeniem, tylko my same. Faktem jest, że dziecko zmienia całe nasze życie i musimy je do niego dostosować, lecz to nie oznacza, że musimy całkowicie z niego zrezygnować.
Już pomijając kwestię dziecka, czemu dobrowolnie zgadzamy się, by mężczyzna kontrolował to kim jesteśmy? Naprawdę nie muszę patrzeć daleko by wskazać przykłady kobiet, które chyba całe swoje życie oparły na mężu, który jedyne co potrafi zrobić dobrze, to kantować. Z jednej strony widzę kobietę, która dorobiła się czwórki dzieci z mężczyzną, który stale zalicza panienki na weekendowych imprezach podczas gdy ona potulnie siedzi w domu ślepo wierząc w opowiadane przez niego bajki. Z drugiej widzę kobietę, która biega za swoim mężem kontrolując wręcz obsesyjnie czy jej znów nie zdradza, bo robi to notorycznie. Ja rozumiem, że w grę wchodzą miłość, przywiązanie czy wspólny kredyt na mieszkanie, bo w końcu mówimy o małżeństwie. Ale czy naprawdę warto jest zgadzać się na takie bezustanne poniżanie? Ja chyba bym nie potrafiła żyć w taki sposób i wolałabym zakończyć taki związek. Być może łatwo mi się to mówi patrząc z boku, lecz w głowie mam tylko jedno. Nie chciałabym by moje dziecko wychowywało się otoczone takimi toksycznymi sytuacjami. A nie oszukujmy się dzieci widzą więcej niż nam się zdaje.
I wszystkim kobietom chcę powiedzieć jedno. Uwierzcie w siebie! Dom nie musi być złotą klatką a dziecko ograniczeniem. Tak się stanie tylko wtedy, jak same na to pozwolimy. Tak naprawdę jesteśmy silniejsze niż sądzimy. Przeżywamy wielogodzinny poród, mamy anielską cierpliwość do dzieci i robimy tuzin rzeczy na raz. Więc dlaczego nie włożyć trochę wysiłku w realizowanie własnych pragnień? Macierzyństwo nas nie definiuje, jest wielką częścią naszego życia, lecz nie jest całym naszym życiem. Więc wyjdź ze swojej klatki, bo zasłużyłaś sobie na coś więcej!
Bo najważniejsze to być silną, kury domowe poszły w odstawkę, dzisiaj kobiety chcą być świadome swojej wartości.
OdpowiedzUsuńW większości tak, lecz jeszcze często spotyka się przypadki kobiet stłamszonych w własnym domu. Na szczęście coraz więcej jest kobiet silnym tak jak napisałaś :)
UsuńOtóż to! Trzeba w siebie uwierzyć, nauczyć się asertywności i zdrowego egoizmu. Wyrwać się ze sztywnych ram stereotypów nie jest łatwo, ale przecież mamy wybór: wcale nie musimy w nich tkwić.
OdpowiedzUsuńTen wybór czasami nie jest taki prosty. Przynajmniej ja mam wrażenie, że jak bardzo mocno w czymś tkwimy tym bardziej boimy się zmian. Na szczęście coraz więcej w nas odwagi. :)
Usuń