Coraz częściej dopadają mnie chwile nostalgii. Zatracam się w melancholijnym stanie grzebiąc we wspomnieniach, które już nigdy nie wrócą. Patrzę na swoją małą pociechę i zastanawiam się jakim cudem do jej drugich urodzin zostało jedynie trzy miesiące. Przecież wcale nie tak dawno biegałam z dużym brzuchem w szale kompletując wyprawkę. Czuję się jakby dopiero co zaczęła mówić pierwsze słowa i stawiała pierwsze kroki. A przecież Ona już od kilku miesięcy biega po całym mieszkaniu i coraz precyzyjniej wyraża swoje zdanie i to co chce a czego nie słowami. Coraz częściej udaje jej się składać zdania. Nawet pomaga mi sprzątać! Wyrosła tak szybko, że sama nie wiem jak do tego doszło.
Czy tylko ja tak mam? Czy tylko ja patrzę ze smutkiem na wspomnienia cudownych chwil, które nigdy nie wrócą? Tęsknię za czasami, kiedy Klara była tak malutka i krucha, że bałam się ją dać komuś do potrzymania. Tęsknię za jej gaworzeniem a nawet niemowlęcym płaczem, bo nawet płacz zmienił swój wydźwięk z czasem. Z drugiej strony uwielbiam nasze wspólnie spędzane chwile teraz, kiedy mała już coraz więcej rozumie i już normalnie z nami rozmawia. Cudownie jest codziennie patrzeć na jej rozwój i na to jak wzbogaca się gama słów, które już zapamiętuję i potrafi użyć, kiedy tego potrzebuje.
Z czasem nie da się wygrać. Nie da się go zatrzymać nad czym czasem ubolewam, bo dziecko rośnie mi tak szybko, że mam wrażenie, że lada dzień będę ją posyłać do szkoły a potem nim się obejrzę wyfrunie z gniazda. Kiedy spacerując spotykamy kogoś kto ma malutkie dziecko patrzę na swoją pociechę i zastanawiam się kiedy to było jak ona była taka drobna. Bo przecież była, lecz te czasy coraz bardziej zacierają mi się w pamięci. I może właśnie to przeraża mnie najbardziej. Fakt, że z czasem wspomnienia zaczynają blaknąć. Nie potrafię wyzbyć się tej tęsknoty za tym co było. A może jestem trochę szurnięta? Może tylko ja rozpamiętuje to co było zamiast skupić się w pełni na tym co tu i teraz. Mogę tylko mieć nadzieję, że kiedyś pogodzę się z upływającym czasem i nie będę w myślach krzyczeć ,, Ratunku! Dziecko mi urosło!".
Pięknie napisane :) Kochana nie tylko ty tak masz. Uwierz mi, dla każdej z nas czas płynie o wiele za szybko... nasze maleństwa tak szybko dorastają.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Dzieci zdecydowanie za szybko dorastają a po ich rozwoju szybko można dostrzec upływ czas. :)
UsuńPrzeżywam to podwójnie, więc wiem, co czujesz mając ochotę tak krzyczeć :) Trzylatek rozpędza się z gadaniem i z zaskoczenia przybiega ubrany samodzielnie w piżamę (i to prawidłowo!), a 17-miesięczniak coraz częściej odtrąca pomocną dłoń, bo on wszystko sam, bo "nie". Jeszcze chwila i stanę się bezużyteczna :D macie w planach kolejne gaworzące? :)
OdpowiedzUsuńTak mamy w planach kolejne gaworzące,to na pewno i to niebawem, ale jeszcze nie czuje że już nadszedł ten moment :)
Usuń