Przejdź do głównej zawartości

Za co pokochałam Stranger Things


Słyszeliście o ,,Stranger Things"? Zapewne wielu z Was odpowiedziałoby twierdząco, bo to serial, który cieszy się bardzo dużą popularnością. Ja sama często spotykałam się z tą nazwą w internecie, lecz dopiero niedawno zdecydowałam się zobaczyć skąd się bierze ten zbiorowy zachwyt. I już po pierwszym odcinku zadałam sobie pytanie - dlaczego nie wpadłam na to wcześniej?! Wystarczył jeden epizod bym totalnie zatopiła się w fabule ,,Stranger Things". Nie potrafiłam oderwać się od telewizora, pochłaniając jeden odcinek za drugim. Świat ,,Stranger Things" wciągnął mnie tak bardzo, że w zaledwie trzy dni obejrzałam calutkie dwa sezony. I tak bardzo tego żałuję! Bo teraz czuję się trochę jak narkoman, któremu skończyła się dawka narkotyku. Przechodzę przez straszliwy syndrom odstawienia i ciężko jest mi pogodzić się z tym, że jak na razie nie dostanę już nic więcej.


Co mnie zachwyciło w ,,Stranger Things"


Muszę przyznać, że początkowo, przymierzając się do oglądania tego serialu, nie spodziewałam się fajerwerków. Historia bazująca głownie na nastoletnich chłopcach nie wydawała mi się specjalnie interesująca. Do tego akcja rozgrywa się w latach osiemdziesiątych, z którymi niewiele mam wspólnego. Wiedziałam, że nie będę czuła chwili nostalgii zatapiając się w tym nieznanym mi świecie, jak niektórzy fani tego serialu. Bardzo się pomyliłam. Historia tak mnie wciągnęła, że wszystkie moje wcześniejsze obawy okazały się nietrafne. 

Napięcie

,,Stranger Things" to serial przygodowy z elementami grozy. Oglądając go możemy mieć wrażenie, że maczał w nim palce sam Stephen King. I jest w nim wiele nawiązań do prozy tego znanego pisarza. Serial w zasadzie rozpoczyna się akcją, co zachęca do dalszego poznawania historii. Dostajemy tajemnicę, niewyjaśnione zjawiska, napięcie, które nie znika do samego końca. Każdy odcinek kończy się tak, że ma się ochotę oglądać kolejny. Nie ma tu miejsca na nudę. Aż ciężko uniknąć całonocnego maratonu ,,Stranger Things".

Cudowne postacie

Wydawało mi się, że serial, w którym głównymi bohaterami są dzieci, nie utrzyma mojego zainteresowana na długo. Na pewno nie spodziewałam się, że tacy bohaterowie mnie zachwycą. I byłam w błędzie, bo polubiłam te dzieciaki od pierwszego odcinka. Twórcy idealnie obsadzili te dziecięce role, co wcale nie jest takie proste. A postać Eleven dosłownie podbiła moje serce. Nigdy nie było mi jej mało i mogłabym ją oglądać w każdej scenie. Millie Bobby Brown świetnie wcieliła się w tą rolę, która nie należała do najłatwiejszych. To zdecydowanie moja ulubiona postać ze ,,Stranger Things". 



Friends don't lie

,,Stranger Things" to serial o tajemniczym zaginięciu chłopca. Mamy tu przygodę, momenty grozy oraz tajemnicze zjawiska, terroryzujące miasteczko Hawkins. Ale nie to było dla mnie najważniejsze w tym serialu. Oczywiście historia jest ważna i niesamowicie przypadła mi do gustu, ale dla mnie jest to historia przede wszystkim o przyjaźni. O pięknej, silnej i niesamowitej przyjaźni głównych bohaterów. Te dzieciaki pokazują czym jest prawdziwa lojalność. Wytrwale szukają zaginionego przyjaciela znajdując w sobie odwagę do walki z czymś przerażającym. Nie poddają się w momentach, w których poległby nie jeden dorosły. Mają też cudowną dziecięcą wyobraźnię, która pomaga im wyjść cało z niebezpiecznych sytuacji. To właśnie ta przyjaźń jest dla mnie największą wartością tego serialu. 

,,Stranger Things" zadebiutowało w 2016 roku i zostało bardzo pozytywnie odebrane. Przymierzając się do oglądania trafiłam na wiele pochlebnych opinii, choć zdarzały się też i negatywne. Wiadomo, gusta są różne i nie wszystko się każdemu podoba. Ja należę do osób oczarowanych tym serialem i jego klimatem. Jeszcze długo nie będę potrafiła wyrwać się z miasteczka Hawkins, pożegnać z latami osiemdziesiątymi i rozstać się z ulubionymi postaciami. Ten serial zalazł mi za skórę i uparcie tam siedzi. Mam nadzieję, że powstanie kolejny sezon i to jak najszybciej. Czekam na to z niecierpliwością. 

A Wy oglądaliście ,,Stranger Things"? Jakie są wasze opinie? Podobało Wam się czy może nie za bardzo?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mój problem z karmieniem piersią

Mam pewien problem z karmieniem piersią. I nie chodzi mi o problem czysto fizjologiczny  (choć taki również się u nas pojawił). Chodzi mi raczej o problem emocjonalny,  światopoglądowy. Na wstępie zaznaczę, że całym sercem jestem za karmieniem piersią. W końcu to najlepsze co można dać swojemu dziecku. I nie mam problemu z karmieniem piersią samym w sobie. Wręcz przeciwnie. Całkowicie popieram mamy karmiące i uważam, że powinny móc karmić wszędzie nie musząc się martwić o przykre i niechciane komentarze (które niestety wciąż się pojawiają ). To co mi przeszkadza to ta cała fanatyczna otoczka, która towarzyszy karmieniu piersią. Bo inaczej, niż fanatyzmem, tego nazwać nie można. 

Ignacy pisze - Mam dwa miesiące!

Ależ ten czas leci! Mówię Wam! Jeszcze niedawno wylegiwałem się w ciepłym brzuszku mamy, było mi ciepło i przyjemnie. A dziś?  Dziś mijają dokładnie dwa miesiące odkąd opuściłem tą moją bezpieczną przystań. Możecie się zastanawiać czy nie wolałbym do niej wrócić. No cóż czasem tęsknię za tym miejscem. Ciepłem, kołysaniem i miarowym biciem serca mamy. Jednak świat zdaje się mieć tak wiele do zaoferowania a ja z każdym dniem staję się coraz silniejszy i odkrywam stopniowo jego piękno. Naprawdę było warto opuścić tamten przyjemny domek. Słowo niemowlaka.

Remont pokoju dziecięcego - co zrobić by ściany nabrały charakteru i zachwyciły nasze dzieci?

Każda mama spodziewająca się dziecka w końcu staje przed tym wyzwaniem. Przygotowanie miejsca dla malucha, który niebawem pojawi się na świecie. Czy to kącika w sypialni rodziców czy od razu całego pomieszczenia. U nas akurat padło na remont całego pokoju, który już zamieszkuje nasza córka. Musimy tak go zorganizować by było miejsce dla dwulatki i dla niemowlaka. Nasze mieszkanie nie jest wcale takie duże, więc organizacja przestrzeni jest kluczowa. W szale przeszukiwałam internet szukając inspiracji. Znalazłam kilka fajnych pomysłów i szybko przeszłam od planowania do czynów. Teraz mój dom wygląda jakby przeszło w nim tornado a ja biegam z wałkiem od jednej ściany do drugiej. Chyba powoli włącza mi się syndrom wicia gniazda.