Przejdź do głównej zawartości

Mama (nie)idealna

Kiedy byłam jeszcze w ciąży z Klarą miałam ambitne plany związane z tym jaką będę mamą. Wręcz obsesyjnie przeglądałam różne fora parentingowe i wpędzałam się w coraz większą paranoję. Ślepo wierzyłam we wszystko co czytałam i jedyne co dzięki temu zyskałam to niepotrzebne zmartwienia. No, ale przecież robiłam to w jakimś celu. Chciałam być matką idealną. Wiecie, taką super zorganizowaną, z sterylnym porządkiem w domu i wiecznie zadowolonym dzieckiem. Dziś chce mi się śmiać na samo wspomnienie swojej naiwności. Jaka ja byłam głupia. Macierzyństwo idealne nie istnieje, a ja szybko się przekonałam, że jestem matką nieidealną!

Niektórzy może by nawet stwierdzili, że jestem złą mamą. W końcu pozwalam mojemu dziecku płakać wymuszonym płaczem, kiedy brakuje mi rąk. Nie rzucam się na pomoc, jakby świat się miał zaraz skończyć bo mała chcę akurat bym wzięła ją na ręce. Kiedy Klara się przewróci nie biegnę do niej w panice by sprawdzić czy nic jej się nie stało, kiedy widzę, że nic poważnego sobie nie zrobiła.
Pozwalam jej wstać i iść dalej jak gdyby nic się nie stało. Kiedyś na urodzinach mojej siostry mała wywróciła się i zaczęła płakać. Podeszłam do niej, przytuliłam i mówię do niej uspokajającym głosem ,,nie płacz, nic się nie stało". Na co moja siedząca obok babcia odparła: ,, jak to nic się nie stało? Przecież dziecko się przewróciło!". Widzicie sami jestem straszną matką. Moim wadom nie ma chyba końca.

Nie jestem matką idealną. I dobrze, bo już nawet nie chcę nią być. Dawno temu porzuciłam słuchanie rad osób trzecich oraz doszukiwania się problemów tam, gdzie ich nie ma. Moje wychowywanie córki opiera się głownie na mojej własnej matczynej intuicji. I czuję się o niebo lepiej, od kiedy porzuciłam te idiotyczne wymagania wobec samej siebie. Bycie mamą to nie olimpiada, nie chodzi tu o zdobycie złotego medalu.

Mam całe mnóstwo wad. Wiele rzeczy chciałabym robić inaczej. Czasem tracę cierpliwość a czasem zwyczajnie padam ze zmęczenia i nie daje z siebie 100%. Wiem o tym, ale zaakceptowałam to. Może jestem straszną matką. A może po prostu jestem po prostu człowiekiem. Matka to też człowiek a czasem mam wrażenie, że wymaga się od niej nadprzyrodzonych zdolności. Nie ma matek idealnych, lecz każda z nas jest idealna w swej nie idealności. A Ty jesteś matką nieidealną?


Komentarze

  1. Jesteś wspaniałą matką a to wcale nie oznacza że masz być idealna. Nie o to w tym chodzi
    Buziaki córcia:-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Matczyna intuicja jest najlepszą metodą wychowawczą, myślę, że każda mama potrafi ocenić potrzeby dziecka i zagrożenia. Ja też nie rozczulam się nad każdym upadkiem córeczki (a przy nauce chodzenia jest ich na prawdę dużo :-) ) a niektóre mamy widzą upadki nieswoich dzieci bardziej niż swoich...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda najłatwiej oceniać kogoś a nie siebie. :)

      Usuń
  3. Matczyna intuicja jest najlepszą metodą wychowawczą, myślę, że każda mama potrafi ocenić potrzeby dziecka i zagrożenia. Ja też nie rozczulam się nad każdym upadkiem córeczki (a przy nauce chodzenia jest ich na prawdę dużo :-) ) a niektóre mamy widzą upadki nieswoich dzieci bardziej niż swoich...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

6 tydzień ciąży - pierwsze usg

Wczoraj po raz drugi zjawiłam się u lekarza. Tym razem udało się dostrzec to malutkie życie, które rośnie sobie w moim brzuchu. Nawet usłyszałam bicie serca! To naprawdę niesamowite uczucie, szczególnie, że w poprzedniej ciąży pierwsze usg zrobione miałam w 13 tygodniu ciąży. System prowadzenia ciąży w Irlandii i Polsce nieco się różni. Przez to czuję się jakbym przechodziła to po raz pierwszy i wszystko jest dla mnie inne i w pewnym sensie zupełnie nowe. To powoduje, że mam wiele obaw a pytania mnożą się w mojej głowie z każdą minutą. Usg potwierdziło, że jestem w piątym tygodniu ciąży i 6 dniu, co podejrzewałam i co sugerowały badania krwi. Oznacza to, że dziś rozpoczynam 6 tydzień ciąży. Planowany termin porodu to 4 lipiec i jeśli się sprawdzi, to moje dzieciątko urodzi się zaledwie 9 dni przed moimi własnymi urodzinami. No, ale wszyscy wiemy, że te terminy są tylko orientacyjne i istnieje pewien margines błędu.

Ignacy pisze - Mam dwa miesiące!

Ależ ten czas leci! Mówię Wam! Jeszcze niedawno wylegiwałem się w ciepłym brzuszku mamy, było mi ciepło i przyjemnie. A dziś?  Dziś mijają dokładnie dwa miesiące odkąd opuściłem tą moją bezpieczną przystań. Możecie się zastanawiać czy nie wolałbym do niej wrócić. No cóż czasem tęsknię za tym miejscem. Ciepłem, kołysaniem i miarowym biciem serca mamy. Jednak świat zdaje się mieć tak wiele do zaoferowania a ja z każdym dniem staję się coraz silniejszy i odkrywam stopniowo jego piękno. Naprawdę było warto opuścić tamten przyjemny domek. Słowo niemowlaka.

Mój problem z karmieniem piersią

Mam pewien problem z karmieniem piersią. I nie chodzi mi o problem czysto fizjologiczny  (choć taki również się u nas pojawił). Chodzi mi raczej o problem emocjonalny,  światopoglądowy. Na wstępie zaznaczę, że całym sercem jestem za karmieniem piersią. W końcu to najlepsze co można dać swojemu dziecku. I nie mam problemu z karmieniem piersią samym w sobie. Wręcz przeciwnie. Całkowicie popieram mamy karmiące i uważam, że powinny móc karmić wszędzie nie musząc się martwić o przykre i niechciane komentarze (które niestety wciąż się pojawiają ). To co mi przeszkadza to ta cała fanatyczna otoczka, która towarzyszy karmieniu piersią. Bo inaczej, niż fanatyzmem, tego nazwać nie można.