Przejdź do głównej zawartości

Bycie mamą - teoria vs. praktyka


Z każdej strony atakowani jesteśmy obrazkami idealnego rodzicielstwa. Ostatnio coraz mocniej irytują mnie te zakłamane obrazy. Kiedy tylko włączysz telewizor każda reklama i wiele filmów sprzedaje nam cudowne wizje rodzinnej sielanki. Dziecko zawsze jest wesołe, w domu panuje nienaganny porządek a matka wygląda jakby dopiero co wróciła z jakiegoś salonu piękności. A jeszcze gorzej możesz poczuć się jak wejdziesz na Instagram, gdzie wiele kobiet pokazuje Nam zakrzywiony obraz rzeczywistości. Bo zdjęcia matki po porodzie, która ma idealny makijaż a na brzuchu zarysowują się mięśnie brzucha jest zupełnie normalne. Ty tak nie masz? No jak Ona dała radę to co robisz nie tak?


Karmimy się takimi mrzonkami i jedyne co przez to zyskujemy to kompleksy. Bo co robimy źle, że nasze życie wygląda wprost przeciwnie? Czasami patrzę na siebie, swoje rozczochrane włosy i staram się odnaleźć w sobie chęci, żeby jakoś się ogarnąć. Jednak ich nie odnajduję. W kuchni rośnie stos naczyń, dziecko biega domagając się uwagi a pralka aż prosi się by ją znowu użyć. Ostatnie o czym wtedy myślę to podporządkowanie się fałszywym standardom. Bo jedyne na co mam wtedy ochotę to zaszycie się na bezludnej wyspie z dala od codziennych trosk.
Niestety chociaż jestem świadoma tego, że prawdziwe życie wygląda nieco inaczej niż to co sprzedają nam różnego rodzaju media, nie udaje mi się uniknąć porównań i rozczarowania sobą. Często czuję się jakbym nie była dość dobrą matką i ogólnie moje poczucie wartości jako kobiety spada w zastraszającym tempie. Tylko po co to sobie robię?

Życie nie jest idealne. Macierzyństwo też. Prowadzenie domu, kiedy się równocześnie się pracuje i wychowuje dziecko również nie należy do łatwych. Dlatego nic dziwnego, że nasz dom nie wygląda jak z katalogu a My nie wyglądamy jak modelki. Tylko czy warto w ogóle poświęcać temu uwagę? Czy to w ogóle ważne? Bo może najważniejsze jest uśmiech twojego dziecka, od którego czujesz jak rośnie Ci serce. I to cudowne uczucie, którego doświadczasz codziennie, kiedy ten wyjątkowy mały człowiek mówi do ciebie ,,mamo". I wtedy panujący w domu chaos i to, że wyglądasz trochę jak bezdomny traci znaczenie. Nie, życie nie jest idealnie i nigdy nie będzie. Ale wynagradza Ci to pięknymi chwilami przy, których wszelkie niedoskonałości wydają się malutkie niczym ziarnko piasku na ogromnej plaży.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

6 tydzień ciąży - pierwsze usg

Wczoraj po raz drugi zjawiłam się u lekarza. Tym razem udało się dostrzec to malutkie życie, które rośnie sobie w moim brzuchu. Nawet usłyszałam bicie serca! To naprawdę niesamowite uczucie, szczególnie, że w poprzedniej ciąży pierwsze usg zrobione miałam w 13 tygodniu ciąży. System prowadzenia ciąży w Irlandii i Polsce nieco się różni. Przez to czuję się jakbym przechodziła to po raz pierwszy i wszystko jest dla mnie inne i w pewnym sensie zupełnie nowe. To powoduje, że mam wiele obaw a pytania mnożą się w mojej głowie z każdą minutą. Usg potwierdziło, że jestem w piątym tygodniu ciąży i 6 dniu, co podejrzewałam i co sugerowały badania krwi. Oznacza to, że dziś rozpoczynam 6 tydzień ciąży. Planowany termin porodu to 4 lipiec i jeśli się sprawdzi, to moje dzieciątko urodzi się zaledwie 9 dni przed moimi własnymi urodzinami. No, ale wszyscy wiemy, że te terminy są tylko orientacyjne i istnieje pewien margines błędu.

Ignacy pisze - Mam dwa miesiące!

Ależ ten czas leci! Mówię Wam! Jeszcze niedawno wylegiwałem się w ciepłym brzuszku mamy, było mi ciepło i przyjemnie. A dziś?  Dziś mijają dokładnie dwa miesiące odkąd opuściłem tą moją bezpieczną przystań. Możecie się zastanawiać czy nie wolałbym do niej wrócić. No cóż czasem tęsknię za tym miejscem. Ciepłem, kołysaniem i miarowym biciem serca mamy. Jednak świat zdaje się mieć tak wiele do zaoferowania a ja z każdym dniem staję się coraz silniejszy i odkrywam stopniowo jego piękno. Naprawdę było warto opuścić tamten przyjemny domek. Słowo niemowlaka.

Czasami słowa ranią bardziej niż noże, szczególnie te skierowane do dzieci

Podejście do wychowywania dzieci strasznie się zmieniło. Nasi rodzice, dziadkowie, mieli zupełnie inne poglądy i metody wychowawcze. Dzieci traktowane były bardziej twardą ręką. Nikt nie zastanawiał się nad wyrażeniami typu przemoc fizyczna, i co ważniejsze, przemoc psychiczna. Nikt nie zastanawiał się nad kruchością dziecięcej psychiki. Nikt długo nie rozwodził się nad długofalowymi skutkami takiego surowego podejścia. A niestety one występują i są bardzo odczuwalne w dorosłym już życiu.