Przejdź do głównej zawartości

Posty

Czasami słowa ranią bardziej niż noże, szczególnie te skierowane do dzieci

Podejście do wychowywania dzieci strasznie się zmieniło. Nasi rodzice, dziadkowie, mieli zupełnie inne poglądy i metody wychowawcze. Dzieci traktowane były bardziej twardą ręką. Nikt nie zastanawiał się nad wyrażeniami typu przemoc fizyczna, i co ważniejsze, przemoc psychiczna. Nikt nie zastanawiał się nad kruchością dziecięcej psychiki. Nikt długo nie rozwodził się nad długofalowymi skutkami takiego surowego podejścia. A niestety one występują i są bardzo odczuwalne w dorosłym już życiu.
Najnowsze posty

Czy zdecydowałam się na dzieci zbyt szybko?

Tak się ostatnio złożyło, że w końcu zdobyłam się na odwagę, by w końcu kilka rzeczy w swoim życiu przepracować. Przestać odkładać niewygodne tematy na później, ignorować i wypierać. Nie upychać problemów w najczarniejsze zakamarki umysłu jak to robiłam do tej pory. Nie zamiatać niczego pod dywan, co w zasadzie stało się moją rutyną. Zastanawiając się głębiej nad sobą i swoim życiem nie sposób pominąć kwestii dzieci. Zostanie mamą zmieniło mnie samą, mój sposób funkcjonowania i myślenia. Zdecydowałam się na ten poważny krok dość szybko i w pełni świadomie. I wiem, że wiele osób z mojego otoczenia uważa, że zbyt młodo wkroczyłam na ścieżkę macierzyństwa.

Ciemna strona Świąt

Zawsze uwielbiałam Święta Bożego Narodzenia. Nie z powodów czysto religijnych, bo nie należę do zagorzałych katoliczek. Właściwie bliżej mi do bycia ateistką niż osobą wierzącą. Święta to dla mnie przede wszystkim wyjątkowy czas spędzany z rodziną. Niepowtarzalna atmosfera, bliskie osoby, przepyszne dania i tradycja. To wszystko razem tworzy magię, która pojawia się tylko przez te kilka dni w roku. Jednak ostatnio mam wrażenie, że ta cała świąteczna otoczka idzie w złą stronę.

Ignacy pisze - mam 3 miesiące

Matka jest ostatnio trochę leniwa i mało pisze (choć ona twierdzi , że jest zabiegana haha), ale ja będę bardziej produktywny. W końcu skończyłem właśnie trzeci miesiąc.  Mam co opowiadać. I nie pominę swojej kolejki. Chcecie wiedzieć co się u mnie pozmieniało?  Nie? No trudno. I tak Wam opowiem. W końcu jestem dzieckiem i zdanie innych mało mnie obchodzi.

Mój problem z karmieniem piersią

Mam pewien problem z karmieniem piersią. I nie chodzi mi o problem czysto fizjologiczny  (choć taki również się u nas pojawił). Chodzi mi raczej o problem emocjonalny,  światopoglądowy. Na wstępie zaznaczę, że całym sercem jestem za karmieniem piersią. W końcu to najlepsze co można dać swojemu dziecku. I nie mam problemu z karmieniem piersią samym w sobie. Wręcz przeciwnie. Całkowicie popieram mamy karmiące i uważam, że powinny móc karmić wszędzie nie musząc się martwić o przykre i niechciane komentarze (które niestety wciąż się pojawiają ). To co mi przeszkadza to ta cała fanatyczna otoczka, która towarzyszy karmieniu piersią. Bo inaczej, niż fanatyzmem, tego nazwać nie można. 

Ignacy pisze - Mam dwa miesiące!

Ależ ten czas leci! Mówię Wam! Jeszcze niedawno wylegiwałem się w ciepłym brzuszku mamy, było mi ciepło i przyjemnie. A dziś?  Dziś mijają dokładnie dwa miesiące odkąd opuściłem tą moją bezpieczną przystań. Możecie się zastanawiać czy nie wolałbym do niej wrócić. No cóż czasem tęsknię za tym miejscem. Ciepłem, kołysaniem i miarowym biciem serca mamy. Jednak świat zdaje się mieć tak wiele do zaoferowania a ja z każdym dniem staję się coraz silniejszy i odkrywam stopniowo jego piękno. Naprawdę było warto opuścić tamten przyjemny domek. Słowo niemowlaka.

Jak uspokoić płaczącego noworodka?

Pierwsze dni, tygodnie z noworodkiem bywają naprawdę trudne. Nasze ciało, po ogromnym wysiłku jakim przecież jest poród, zmienia się nie do poznania. I wcale nie chodzi mi o zmiany wizualne, ale te fizyczne. Do tego należy dodać zmęczenie, nieprzespane noce oraz najgorszy koszmar każdej mamy - płacz. Noworodek nie potrafi mówić. To oczywiste. Nie powie nam, że jest głodny. Nie poprosi o zmianę pieluchy i tak dalej. Jego jedyną formą komunikacji jest właśnie płakanie. Podobno z czasem mamy uczą się rozpoznawać jaką potrzebę sygnalizuję rodzaj płaczu dziecka. Mi się to nigdy nie udało. Może jestem za mało spostrzegawcza. Wiele razy, kiedy mały jest nakarmiony i przewinięty, sfrustrowana zastanawiam się dlaczego jego symfonia płaczu wciąż trwa. Mam ochotę spytać go czego potrzebuję, ale przecież nie otrzymam odpowiedzi. To bezcelowe. Istnieją jednak sposoby na uspokojenie płaczącego noworodka. Sposoby, które u nas doskonale się sprawdzają i ratują nam życie.