Przejdź do głównej zawartości

Czy zdecydowałam się na dzieci zbyt szybko?

Tak się ostatnio złożyło, że w końcu zdobyłam się na odwagę, by w końcu kilka rzeczy w swoim życiu przepracować. Przestać odkładać niewygodne tematy na później, ignorować i wypierać. Nie upychać problemów w najczarniejsze zakamarki umysłu jak to robiłam do tej pory. Nie zamiatać niczego pod dywan, co w zasadzie stało się moją rutyną. Zastanawiając się głębiej nad sobą i swoim życiem nie sposób pominąć kwestii dzieci. Zostanie mamą zmieniło mnie samą, mój sposób funkcjonowania i myślenia. Zdecydowałam się na ten poważny krok dość szybko i w pełni świadomie. I wiem, że wiele osób z mojego otoczenia uważa, że zbyt młodo wkroczyłam na ścieżkę macierzyństwa.



Czy istnieje idealny wiek na macierzyństwo? 

Mam wrażenie, że w nasze społeczeństwo ustaliło takie niepisane warunki, które kwalifikują Cię do zostania matką. I dopiero, kiedy je spełnisz nikt nie uważa ciąży za błąd młodości, wpadkę czy podjęcie nieprzemyślanej decyzji. W końcu najpierw trzeba się ustatkować, dorobić, wyszaleć, rozwijać zawodowo a dopiero potem myśleć o ewentualnym powiększaniu rodziny.

Ja kompletnie minęłam się z tym idealnym scenariuszem. I myślę, że nie ma on nic wspólnego z gotowością do zostania matką. Do macierzyństwa trzeba dojrzeć mentalnie i każda kobieta doświadcza tego na innym etapie życia. Ja poczułam tę gotowość mając zaledwie dziewiętnaście lat, ale już wtedy czułam się psychicznie o wiele starsza. Pewne wydarzenia w moim życiu, sytuacje, z którymi musiałam się zmierzyć sprawiły, że wkroczyłam w dorosłość znacznie szybciej niż moi rówieśnicy. Miałam inne cele. Inne marzenia. Inne priorytety. 

Zdaje sobie sprawę, że wiele osób w wieku dziewiętnastu lat nie jest gotowych na rodzicielstwo. To czas, kiedy większość osób nie do końca wie czego oczekuje od swojej przyszłości. U mnie wszystko wyglądało trochę inaczej. I trochę irytuje mnie fakt, że tak wiele osób z mojego życia nie pochwala ścieżki jaką sobie obrałam. Nikt mi tego nie powiedział w twarz, ale wiem, że w jakiś sposób zawiodłam ich oczekiwania. 

Jak to jest być młodą mamą?

Czy macierzyństwo w tak młodym wieku jest trudniejsze? Ciężko odpowiedzieć na to pytanie, bo każdy z nas jest inny. Niektórzy będą na to gotowi w wieku dwudziestu lat, inni na myśl o ciąży będą panikować mając lat trzydzieści. Nie ma określonego wieku, w którym coś przeskoczy w naszym mózgu i sprawi, że będziemy w stu procentach gotowi na tak wielką zmianę. Nie mówiąc już o tym, że oczekiwania względem macierzyństwa często mijają się z rzeczywistością. 

Mnie zostanie mamą zmieniło na lepsze. I nigdy nie przeszkadzał mi w tym mój wiek. Niektóre kwestie były kłopotliwe, to fakt. Dziecko to ogromne obciążenie finansowe i to chyba najgorszy problem, z którym musiałam się zmierzyć. W tym wypadku moje oczekiwania nieco minęły się z rzeczywistością. Jednak to był jedynie mały wybój na naszej drodze. I nigdy nie sprawił, że zastanawiałam się nad słusznością swoich działań. 

Macierzyństwo kompletnie zmieniło mnie samą, mój sposób myślenia i postrzegania świata. Nadało mojemu życiu kolorów i popchnęło mnie na właściwy, dla mnie, tor. Dzięki niemu zyskałam nowe cele, wyzwania. Poczułam ogromną motywację, o wiele większą i potężniejszą, niż ta, z którą stykałam się do tamtej pory. I pewnie, bywało trudno. Wciąż bywa. Są lepsze i gorsze dni. Ale mój matczyny umysł działa w tak cudowny sposób, że gdy tylko zamknę wieczorem oczy, to zapominam o wszystkich trudach minionego dnia. 

Wydaje mi się, że nie ma idealnego wieku do zostania rodzicem. Nie ma listy zadań, która, jeśli ją wykonamy, sprawi, że będziemy gotowi na taki krok. To bardzo indywidualna sprawa. Ja urodziłam córkę mając dwadzieścia lat, i nigdy nie czułam się za młoda na bycie mamą. Nigdy nie zastanawiałam się nad alternatywną ścieżką. Patrząc na swoje życie z perspektywy czasu czuję, że jestem dokładnie w tym miejscu, w którym powinnam być. Rodzina jest fundamentem mojego życia. Po prostu. 








Komentarze

Popularne posty z tego bloga

6 tydzień ciąży - pierwsze usg

Wczoraj po raz drugi zjawiłam się u lekarza. Tym razem udało się dostrzec to malutkie życie, które rośnie sobie w moim brzuchu. Nawet usłyszałam bicie serca! To naprawdę niesamowite uczucie, szczególnie, że w poprzedniej ciąży pierwsze usg zrobione miałam w 13 tygodniu ciąży. System prowadzenia ciąży w Irlandii i Polsce nieco się różni. Przez to czuję się jakbym przechodziła to po raz pierwszy i wszystko jest dla mnie inne i w pewnym sensie zupełnie nowe. To powoduje, że mam wiele obaw a pytania mnożą się w mojej głowie z każdą minutą. Usg potwierdziło, że jestem w piątym tygodniu ciąży i 6 dniu, co podejrzewałam i co sugerowały badania krwi. Oznacza to, że dziś rozpoczynam 6 tydzień ciąży. Planowany termin porodu to 4 lipiec i jeśli się sprawdzi, to moje dzieciątko urodzi się zaledwie 9 dni przed moimi własnymi urodzinami. No, ale wszyscy wiemy, że te terminy są tylko orientacyjne i istnieje pewien margines błędu.

Ignacy pisze - Mam dwa miesiące!

Ależ ten czas leci! Mówię Wam! Jeszcze niedawno wylegiwałem się w ciepłym brzuszku mamy, było mi ciepło i przyjemnie. A dziś?  Dziś mijają dokładnie dwa miesiące odkąd opuściłem tą moją bezpieczną przystań. Możecie się zastanawiać czy nie wolałbym do niej wrócić. No cóż czasem tęsknię za tym miejscem. Ciepłem, kołysaniem i miarowym biciem serca mamy. Jednak świat zdaje się mieć tak wiele do zaoferowania a ja z każdym dniem staję się coraz silniejszy i odkrywam stopniowo jego piękno. Naprawdę było warto opuścić tamten przyjemny domek. Słowo niemowlaka.

Mój problem z karmieniem piersią

Mam pewien problem z karmieniem piersią. I nie chodzi mi o problem czysto fizjologiczny  (choć taki również się u nas pojawił). Chodzi mi raczej o problem emocjonalny,  światopoglądowy. Na wstępie zaznaczę, że całym sercem jestem za karmieniem piersią. W końcu to najlepsze co można dać swojemu dziecku. I nie mam problemu z karmieniem piersią samym w sobie. Wręcz przeciwnie. Całkowicie popieram mamy karmiące i uważam, że powinny móc karmić wszędzie nie musząc się martwić o przykre i niechciane komentarze (które niestety wciąż się pojawiają ). To co mi przeszkadza to ta cała fanatyczna otoczka, która towarzyszy karmieniu piersią. Bo inaczej, niż fanatyzmem, tego nazwać nie można.