Przejdź do głównej zawartości

Ignacy pisze - Mam dwa miesiące!

Ależ ten czas leci! Mówię Wam! Jeszcze niedawno wylegiwałem się w ciepłym brzuszku mamy, było mi ciepło i przyjemnie. A dziś?  Dziś mijają dokładnie dwa miesiące odkąd opuściłem tą moją bezpieczną przystań. Możecie się zastanawiać czy nie wolałbym do niej wrócić. No cóż czasem tęsknię za tym miejscem. Ciepłem, kołysaniem i miarowym biciem serca mamy. Jednak świat zdaje się mieć tak wiele do zaoferowania a ja z każdym dniem staję się coraz silniejszy i odkrywam stopniowo jego piękno. Naprawdę było warto opuścić tamten przyjemny domek. Słowo niemowlaka.



Czasem mama patrzy na mnie z przerażeniem w oczach i mówi,  że strasznie urosłem. To chyba dobrze nie? Nie wiem czemu ją to tak smuci. Przecież dzięki temu zyskuje coraz większe możliwości. Uśmiecham się a nawet próbuje pogadać z tą moją mamą. Jeszcze sprawia mi to trochę trudności,  ale wytrwale trenuje. W końcu muszę nauczyć się porozumiewać z tą moją rodzicielką bo ona czasami  ogóle nie ogarnia o co mi chodzi. Ja płacze i płacze, ale zamiast dostrzec w jej oczach cień porozumienia widzę jedynie rosnącą desperacje. A przecież nie o to mi chodzi. Jak to się mówi: początki bywają trudne. Ale wierzę,  że z czasem będzie coraz lepiej.

Zdradzę Wam jeszcze pewien sekret. Ostatnio stałem się fanem butli.  I to takim gorliwym. Cycek w ogóle mnie nie kręci,  uwierzie mi. Na nim ciągle byłem głodny i nie odstępowałem go na krok. Pewnego razu mama dała mi butelkę tak na próbę. I wiecie co? Dosłownie się w niej zakochałem. Cyc od razu stał się jakiś mniej atrakcyjny. Mama bez przery próbowała mi go podawać, ale nic z tego nie wychodziło. Tylko ciągle go wypluwałem a nawet czasem się nim krztusiłem, kiedy mama nie chciała odpuścić. W końcu się poddała, lecz chyba strasznie ją to zmartwiło. Nie do końca rozumiem skąd ten smutek w jej oczach.  Chciałbym, żeby znikął. Wolę, kiedy mama się uśmiecha.  Wtedy jest znacznie zabawniej.

A tak wyglądałem dwa miesiące temu


Na ostatnim szczepieniu lekarka powiedziała,  że za dużo przybrałem. W ciągu miesiąca przytyłem prawie dwa kilo. Czy to naprawdę tak wiele? Urodziłem się stosunkowo mały.  Moja waga po urodzeniu wynosiła raptem 2800. Teraz znacząco wyrosłem, ale nie jestem grubaskiem. Co to, to nie! Myślę,  że wyglądam tak samo jak inne dzieci. A przecież nie przejdę na dietę. Dobrze,  że mama nie zaczęła mnie przez to głodzić! Ja po prostu mam apetyt, ale to chyba dobrze a nie źle?  Sam już nie wiem. Dorośli są czasami naprawdę dziwni. Ledwo za nimi nadążam. Poza tym wszystko u mnie w jak najlepszym porządku. Śpię jak suseł (czasem pięć godzin cięgiem). Moje problemy z brzuszkiem prawie zniknęły.  I całe szczęście bo były naprawdę uciążliwe!  Po urodzeniu miałem trochę kłopotów z wypróżnianiem. Był to dla mnie spory wysiłek i chyba miałem zaparcia. Dobrze,  że to już powoli za mną. Często utrudniało mi to spanie przez co byłem strasznie drażliwy. Bo tak poza tym to nie płacze za wiele. Serio. Jestem bardzo grzecznym małym człowiekiem. Chociaż mama z jakiegoś powodu nazywa mnie Gburkiem. Mówi, że często mam niezadowoloną minkę. Ale co ja na to mogę?  Taką już mam twarz i taki jest mój urok. A poza tym już wam mówiłem,  mama często nie ogarnia o co mi chodzi. Nic dziwnego, że jestem niezadowolony,  nie?  Szkoda,  że nie ma słownika języka niemowlęcego. Z takim gadżetem na pewno byłoby nam łatwiej.

Co potrafię:

  • Coraz dłużej utrzymuje główkę w górze 
  • Okres, kiedy jestem aktywny znacznie się wydłużył (w końcu ile można spać jak dookoła jest tyle do odkycia!)
  • Stałem się bardziej towarzyski 
  • Świadomie się uśmiecham  (szczególnie jak mama czy tata się wygłupiają i robią takie śmieszne minki) 
  • Dużo lepiej widzę i podążamy wzrokiem za głosami rodziców oraz przedmiotami 
  • Próbuje rozmawiać z rodzicami, chociaż na razie wychodzą mi tylko takie pomruki jak ,,aaaa" 
  • Godziny mojego snu powoli się normują

Mam już dwa miesiące. Tyle się w tym czasie zmieniło! Sam się czasem dziwię,  że tak szybko rosnę. Jak na razie najbardziej skupiam się na nauce mówienia. To dla mnie bardzo ważne. W końcu musimy się jakoś z tą matką dogadać. Niby mamy wiedzą czego chce dziecko po rodzaju płaczu.  Ha ha! Dobre sobie! Moja w ogóle momentami nie wie co sygnalizuje mój płacz. Tylko się czasem dziwi,  że  znowu zmoczyłem pieluszke chociaż pięć minut wcześniej ją zmieniała. Jak już wpadnie, że o to właśnie robię aferę. Ale co ja na to mogę?  Fizjologia to fizjologia,  nie mam na nią wpływu. Zobaczymy co przyniesie kolejny miesiąc. Dla mnie każdy dzień jest ogromna zagadką. Wciąż poznaje tyle nowych rzeczy! I uczę się nowych umiejętności! 

Ważę : ponad 5 kg (dwa tygodnie temu ważyłem 4800)
Noszę ubranka w rozmiarze: 62
A pampersy: 2 
Karmię się: mlekiem modyfikowanym (cokolwiek to oznacza) 

Komentarze

  1. Pięknie napisane ! Lubię takie wpisy, bo od razu przypomina mi się, jak mój synek był taki mały :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje :) pisząc to miałam w głowie właśnie to, że zostanie taka pamiątka. Bo jednak z czasem wiele rzeczy się zapomina a dzieci rosną jak szalone ;)

      Usuń
  2. Świetnie napisane! Oby maluszek zdrowo rósł :D
    Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. rozczulilam sie. eh. kiedy moj Jasio mial takie mysli w glowie. jak to szubko zlecialo.
    bardzo tu u Ciebie milo, bedziemy czesciej zagladac

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety dzieci zdecydowanie za szybko rosną :) Dziękuję i zapraszam :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

6 tydzień ciąży - pierwsze usg

Wczoraj po raz drugi zjawiłam się u lekarza. Tym razem udało się dostrzec to malutkie życie, które rośnie sobie w moim brzuchu. Nawet usłyszałam bicie serca! To naprawdę niesamowite uczucie, szczególnie, że w poprzedniej ciąży pierwsze usg zrobione miałam w 13 tygodniu ciąży. System prowadzenia ciąży w Irlandii i Polsce nieco się różni. Przez to czuję się jakbym przechodziła to po raz pierwszy i wszystko jest dla mnie inne i w pewnym sensie zupełnie nowe. To powoduje, że mam wiele obaw a pytania mnożą się w mojej głowie z każdą minutą. Usg potwierdziło, że jestem w piątym tygodniu ciąży i 6 dniu, co podejrzewałam i co sugerowały badania krwi. Oznacza to, że dziś rozpoczynam 6 tydzień ciąży. Planowany termin porodu to 4 lipiec i jeśli się sprawdzi, to moje dzieciątko urodzi się zaledwie 9 dni przed moimi własnymi urodzinami. No, ale wszyscy wiemy, że te terminy są tylko orientacyjne i istnieje pewien margines błędu.

Mój problem z karmieniem piersią

Mam pewien problem z karmieniem piersią. I nie chodzi mi o problem czysto fizjologiczny  (choć taki również się u nas pojawił). Chodzi mi raczej o problem emocjonalny,  światopoglądowy. Na wstępie zaznaczę, że całym sercem jestem za karmieniem piersią. W końcu to najlepsze co można dać swojemu dziecku. I nie mam problemu z karmieniem piersią samym w sobie. Wręcz przeciwnie. Całkowicie popieram mamy karmiące i uważam, że powinny móc karmić wszędzie nie musząc się martwić o przykre i niechciane komentarze (które niestety wciąż się pojawiają ). To co mi przeszkadza to ta cała fanatyczna otoczka, która towarzyszy karmieniu piersią. Bo inaczej, niż fanatyzmem, tego nazwać nie można.