Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2018

Ciemna strona Świąt

Zawsze uwielbiałam Święta Bożego Narodzenia. Nie z powodów czysto religijnych, bo nie należę do zagorzałych katoliczek. Właściwie bliżej mi do bycia ateistką niż osobą wierzącą. Święta to dla mnie przede wszystkim wyjątkowy czas spędzany z rodziną. Niepowtarzalna atmosfera, bliskie osoby, przepyszne dania i tradycja. To wszystko razem tworzy magię, która pojawia się tylko przez te kilka dni w roku. Jednak ostatnio mam wrażenie, że ta cała świąteczna otoczka idzie w złą stronę.

Ignacy pisze - mam 3 miesiące

Matka jest ostatnio trochę leniwa i mało pisze (choć ona twierdzi , że jest zabiegana haha), ale ja będę bardziej produktywny. W końcu skończyłem właśnie trzeci miesiąc.  Mam co opowiadać. I nie pominę swojej kolejki. Chcecie wiedzieć co się u mnie pozmieniało?  Nie? No trudno. I tak Wam opowiem. W końcu jestem dzieckiem i zdanie innych mało mnie obchodzi.

Mój problem z karmieniem piersią

Mam pewien problem z karmieniem piersią. I nie chodzi mi o problem czysto fizjologiczny  (choć taki również się u nas pojawił). Chodzi mi raczej o problem emocjonalny,  światopoglądowy. Na wstępie zaznaczę, że całym sercem jestem za karmieniem piersią. W końcu to najlepsze co można dać swojemu dziecku. I nie mam problemu z karmieniem piersią samym w sobie. Wręcz przeciwnie. Całkowicie popieram mamy karmiące i uważam, że powinny móc karmić wszędzie nie musząc się martwić o przykre i niechciane komentarze (które niestety wciąż się pojawiają ). To co mi przeszkadza to ta cała fanatyczna otoczka, która towarzyszy karmieniu piersią. Bo inaczej, niż fanatyzmem, tego nazwać nie można. 

Ignacy pisze - Mam dwa miesiące!

Ależ ten czas leci! Mówię Wam! Jeszcze niedawno wylegiwałem się w ciepłym brzuszku mamy, było mi ciepło i przyjemnie. A dziś?  Dziś mijają dokładnie dwa miesiące odkąd opuściłem tą moją bezpieczną przystań. Możecie się zastanawiać czy nie wolałbym do niej wrócić. No cóż czasem tęsknię za tym miejscem. Ciepłem, kołysaniem i miarowym biciem serca mamy. Jednak świat zdaje się mieć tak wiele do zaoferowania a ja z każdym dniem staję się coraz silniejszy i odkrywam stopniowo jego piękno. Naprawdę było warto opuścić tamten przyjemny domek. Słowo niemowlaka.

Jak uspokoić płaczącego noworodka?

Pierwsze dni, tygodnie z noworodkiem bywają naprawdę trudne. Nasze ciało, po ogromnym wysiłku jakim przecież jest poród, zmienia się nie do poznania. I wcale nie chodzi mi o zmiany wizualne, ale te fizyczne. Do tego należy dodać zmęczenie, nieprzespane noce oraz najgorszy koszmar każdej mamy - płacz. Noworodek nie potrafi mówić. To oczywiste. Nie powie nam, że jest głodny. Nie poprosi o zmianę pieluchy i tak dalej. Jego jedyną formą komunikacji jest właśnie płakanie. Podobno z czasem mamy uczą się rozpoznawać jaką potrzebę sygnalizuję rodzaj płaczu dziecka. Mi się to nigdy nie udało. Może jestem za mało spostrzegawcza. Wiele razy, kiedy mały jest nakarmiony i przewinięty, sfrustrowana zastanawiam się dlaczego jego symfonia płaczu wciąż trwa. Mam ochotę spytać go czego potrzebuję, ale przecież nie otrzymam odpowiedzi. To bezcelowe. Istnieją jednak sposoby na uspokojenie płaczącego noworodka. Sposoby, które u nas doskonale się sprawdzają i ratują nam życie.

Noworodek - rozwój i pierwsze wspólne chwile

Miesiąc. To dużo czy mało? Wydaje się że to wcale nie tak dużo. 30 lub 31 dni. Jednak w przypadku noworodka to ogrom czasu. W zaledwie cztery tygodnie ten mały człowiek zmienia się diametralnie na tyle różnych sposobów. Każdy dzień przynosi coś nowego. Każdy dzień ma ogromne znaczenie i wart jest zapamiętania. Bo chwile, kiedy nasz maluch jest noworodkiem są ulotne i mijają niesamowicie szybko. Zdecydowanie zbyt szybko.

Historia mojego porodu - wspomnienie, które chciałabym wymazać

Drugi poród powinien być łatwiejszy. Cały ten proces powinien przebiegać szybciej i sprawniej. Tak przynajmniej słyszałam, ale nie mogę zgodzić się z tą teorią. Jeśli mam być szczera to muszę powiedzieć, że mój drugi poród był znacznie gorszy niż pierwszy. Wspominając ten moment pełna jestem mieszanych uczuć. Minął tydzień a ja wciąż przetwarzam to w jaki sposób mój synek pojawił się na świecie. I niestety towarzyszą temu negatywne emocje. Być może dlatego, że moje dwa porody były zupełnie różne a ten drugi został nieco przyspieszony.

9 miesiąc ciąży - jedna wielka gehenna

Zarysuje Wam pewien obrazek. Kobieta w zaawansowanej ciąży tryska energią i optymizmem. Wygląda kwitnąco, czuje się wspaniale i generalnie jest chodzącą reklamą stanu błogosławionego. Widzicie ją? To nie ja. Z całą pewnością. Ja jestem jej całkowitym przeciwieństwem. Dla mnie ten ostatni miesiąc ciąży jest istną męczarnią. A upalna pogoda, która trwa już od kilku tygodni tylko ją potęguje. Kilka deszczowych dni to obecnie moje największe marzenie. Jestem skłonna odtańczyć tradycyjny afrykański taniec, jeśli to faktycznie miałoby sprawić, że z nieba spadnie choć kilka kropel.

A może by tak wyjść i nie oglądać się za siebie...

Uwaga! Ten wpis powstaje pod wpływem impulsu. Pełen będzie narzekania i gorzkich żalów matki po niewyobrażalnie ciężkim dniu.  Przez cały dzisiejszy dzień w mojej głowie na okrągło pojawiała się jedna niema prośba. Błagam, niech mnie ktoś zabije. I to natychmiast! Ale zaraz, zaraz. Może już jestem martwa. To by wiele wyjaśniało. Bo jeśli piekło istnieje to zdecydowanie może tak wyglądać.

Dostałam receptę na leżenie

Musi Pani leżeć i jak najwięcej odpoczywać.  Takie słowa padły z ust mojego ginekologa na ostatniej wizycie kontrolnej. Wtedy spojrzałam na niego jakby wyrosła mu druga głowa. Miałam ochotę zapytać ,,Ale pan wie ze mam dwu i pół letnie dziecko?" .  Starałam to sobie jakoś wyobrazić.  I zobaczyłam taki oto obrazek. Córka biega jak szalona znosząc do salonu coraz większą ilość zabawek.  Po upływie pół godziny na podłodze tworzy się swoiste pole minowe, trzeba poruszać się bardzo uważnie żeby się przypadkiem nie potknąć i nie zabić.  Do tego średnio co dziesięć minut prosi o soczek/jogurcik/zabawę/wzięcie na ręce/pójście z nią do jej pokoju.  Jakby tego było mało w kuchni rośnie stos talerzy a pranie, które od trzech dni zalega w pralce zaczyna powoli żyć własnym życiem.  Po upływie całego dnia dom wygląda jakby przeszło przez niego tornado a wszystko, łącznie z dzieckiem, oklejone jest plasteliną playdoh. Innymi słowy jedna wielka domowa apokalipsa.

Błędy są częścią macierzyństwa

Nie będę tego ukrywać. Czasem moje dziecko strasznie mnie wkurza. Tak, że mam ochotę wyjść i trzasnąć drzwiami lub cisnąć czymś o ścianę. Chociaż przez dziewięćdziesiąt procent czasu moja córka jest aniołkiem to i tak tracę cierpliwość przez te dziesięć procent krzyku i wymuszanego płaczu. Więc nie zawsze jest kolorowo. Nie chodzę uśmiechnięta przez 24h/d. Jednak pomimo tych gorszych momentów, pełnych zmęczenia i zwątpienia, to właśnie bycie mamą jest moją siłą napędową.

Miejsce do spania dla noworodka - jakie mamy opcje?

Mijają kolejne tygodnie. Brzuch przyszłej mamy robi się tak wielki, że z trudem dostrzega własne stopy. Nadchodzi ten czas. Trzeba przygotować miejsce do spania dla małego człowieka, który niebawem pojawi się w naszym domu. Tylko gdzie powinien spać noworodek, żeby i jemu i Nam było wygodnie?  Stając przed tym dylematem, przyszli rodzice mają szereg dostępnych opcji do wyboru. Rynek artykułów dla niemowląt jest ogromny. Od tradycyjnych łóżeczek aż po, bardziej wymyślne, dostawki do łóżka rodziców. A przecież istnieje jeszcze cosleeping, który robi się coraz bardziej popularny. Co wziąć pod uwagę przy dokonywaniu wyboru?  Tradycyjne łóżeczko To wciąż najbardziej popularna opcja. Wielu rodziców wstawia do swojej sypialni łóżeczko do czasu aż niemowlę będzie przesypiało całe noce i będzie gotowe na przeniesienie do własnego pokoju. To wygodny i bezpieczny wybór. W zasadzie jego jedynym minusem jest fakt, że łóżeczko zajmuje sporo miejsca i nie każdy będzie miał na nie miejsce. 

Zmora większości matek - rozstępy

To nie będzie kolejny post pod tytułem ,,Jak pozbyć się rozstępów?" . Nie powiem Wam jaki krem jest najlepszy ani nie zdradzę tajemnej wiedzy na pozbycie się tego defektu. Nie zrobię tego, bo takich tekstów są w internecie całe setki. I nie to jest dzisiaj moim celem. Całkiem niedawno, przyglądając się w lustrze swojemu ciążowemu brzuchowi (który nie ukrywam, jest w paski), zadałam sobie jedno pytanie. Czemu właściwie aż tak mi to przeszkadza? 

Co spakować do porodu?

Kiedy ostatnio zaistniało ryzyko, że moje dziecko szybciej pojawi się na tym świecie, poczułam szereg emocji. Najpierw był to ogromny strach. A potem, gdy sytuacja się już nieco uspokoiła, zrozumiałam jedno. Kompletnie nie jestem na to gotowa! Ani emocjonalnie ani czysto organizacyjnie. W pierwszej ciąży byłam tak przewrażliwiona, że już w 34 tygodni miałam praktycznie spakowaną torbę do szpitala. A teraz? Teraz nie mam jeszcze zupełnie nic dla siebie! Tak się skupiłam na przygotowywaniu wszystkiego dla tego małego człowieka, którego niebawem powitamy na świecie, że zupełnie zapomniałam o własnych potrzebach. A przecież mama także potrzebuje wyprawki na ten szczególny dzień. Większość rzeczy oczywiście możemy znaleźć od razu w domu. Ale jest też kilka, które trzeba kupić i przygotować wcześniej. Żeby spokojnie czekały na swój czas. W końcu żadna mama nie chce biegać i pakować się w szale, kiedy nadejdzie ten ważny moment. Dla mnie to brzmi jak prawdziwy koszmar.

Jak przygotować dziecko na pojawienie się rodzeństwa?

Pojawienie się na świecie kolejnego dziecka to wielkie wydarzenie nie tylko dla przyszłej mamy. To prawdziwa rewolucja w życiu całej rodziny. W przypadku pierwszej ciąży ta rewolucja dotyczyła w zasadzie tylko przyszłych rodziców. Mając już jedno dziecko wszystko się zmienia. Bo już nie tylko nasze życie obróci się o 180 stopni. Życie naszego dziecka również ulegnie ogromnej zmianie. W końcu nagle, praktycznie z dnia na dzień, przestanie być samo. Będzie musiało dzielić się uwagą rodziców z nowym domownikiem i przywyknąć do jego obecności. Jak je na to przygotować, żeby nie doznało szoku i łatwiej zaakceptowało taką zmianę? A wręcz się z niej ucieszyło?

Trochę o porodzie przedwczesnym

Ciąża to wyjątkowy stan w życiu kobiety. Odmienny. Na tyle odmienny, że zdarzają się chwile, kiedy same nie wiemy co jest tutaj normą a co powinno nas zaniepokoić. Bywa, że byle drobnostka sprowadza na nas niepokój. Niestety bywa i tak, że możemy nieumyślnie zbagatelizować objawy realnego zagrożenia. W końcu w ciąży co chwile coś nas boli, kuje czy sprawia wyraźny dyskomfort.

Nowa kuchnia w kilka dni - to jednak możliwe

Będę szczera. Od samego początku nie lubiłam swojej kuchni. Tak się jakoś złożyło, że kupowaliśmy mieszkanie jeszcze mieszkając w Irlandii. W cały ten proces były zaangażowane osoby trzecie, które bardzo nam pomogły, ale też decydowały za nas tu na miejscu po wcześniejszych rozmowach z nami. I jak to zwykle bywa, nie wszystko poszło zgodnie z planem. A w zasadzie jedna konkretna rzecz wyszła nie zupłnie tak jak chciałam. A był to kolor mojej kuchni. Marzyła mi się kuchnia w kolorze brudnego białego czy delikatnej kości słoniowej. Zamiast tego dostałam żółty kolor, który nie do końca wpisywał się w moje oczekiwania. Minęły już prawie dwa lata odkąd się wprowadziliśmy do naszego mieszkania i szczerze? Byłam coraz bardziej zmęczona tym kolorem, który zupełnie nie pasował do moich wyobrażeń. Zapragnęłam to zmienić. Oczywiście wymiana wszystkich frontów po tak krótkim czasie użytkowania nie wchodziła w grę. Było to po prostu zbyt kosztowne, szczególnie, że przecież mam całkiem nową kuchnię.

Zdjęcia jako obraz - recenzja fotoobrazu od Saal Digital

Przyznam, że byłam bardzo ciekawa fotoobrazów od firmy Saal Digital. Jak tylko zobaczyłam, że można zgłosić się do ich recenzji, w mojej głowie raptownie pojawił się pomysł co na nich umieścić. Moja siostra stawia swoje pierwsze kroki w sztuce fotografii i od początku wiedziałam, że to właśnie jej zdjęcia zawisną na mojej ścianie. Tym sposobem zyskałam nie tylko sentymentalną pamiątkę, ale też piękną ozdobę na ścianie.

Remont pokoju dziecięcego - co zrobić by ściany nabrały charakteru i zachwyciły nasze dzieci?

Każda mama spodziewająca się dziecka w końcu staje przed tym wyzwaniem. Przygotowanie miejsca dla malucha, który niebawem pojawi się na świecie. Czy to kącika w sypialni rodziców czy od razu całego pomieszczenia. U nas akurat padło na remont całego pokoju, który już zamieszkuje nasza córka. Musimy tak go zorganizować by było miejsce dla dwulatki i dla niemowlaka. Nasze mieszkanie nie jest wcale takie duże, więc organizacja przestrzeni jest kluczowa. W szale przeszukiwałam internet szukając inspiracji. Znalazłam kilka fajnych pomysłów i szybko przeszłam od planowania do czynów. Teraz mój dom wygląda jakby przeszło w nim tornado a ja biegam z wałkiem od jednej ściany do drugiej. Chyba powoli włącza mi się syndrom wicia gniazda.

Kolekcjonowanie wspomnień - recenzja fotozeszytu od firmy Saal Digital

Wspomnienia są wyjątkowo ulotne. Z czasem nawet te najpiękniejsze chwile zacierają się w naszej pamięci. Lubimy je dokumentować i kolekcjonować. Otaczać się nimi codziennie i wracać do nich pamięcią. A nie ma lepszego sposobu na utrwalenie naszych wspomnień niż kolekcjonowanie zdjęć. A w dzisiejszych czasach mamy wiele możliwości przechowywania i wykorzystania ich.

Dziesięć poniżej zera - Whitney Barbetti

Już, kiedy natknęłam się na zapowiedzi ,,Dziesięć poniżej zera", wiedziałam, że jest to książka, którą chcę przeczytać. Uwielbiam książki New Adult, więc bez trudu dałam się kupić ciekawemu opisowi. Okładka, która przykuwa wzrok tylko mnie zachęciła. Z niecierpliwością czekałam, aż ta książka wpadnie mi w ręce. Trochę jak dziecko oczekujące Gwiazdki. Miałam ogromne oczekiwania. Czy ,,Dziesięć poniżej zera" im sprostało? Czy może zawiodłam się jak nigdy wcześniej?

Małe, duże zmiany na blogu

Tak to już bywa, kiedy matka męczona nocnymi kopniakami nie może spać, różne pomysły wpadają jej do głowy. Szczególnie, że ostatnio mam wyjątkowo wiele werwy do działania i ciągle sprzątam, planuje remont i przeorganizowuje swoją przestrzeń. W końcu ta moja mała rewolucja dotarła też tutaj. A od jakiegoś czasu drażnił mnie wygląd mojego bloga czy przydługa nazwa. Tak to już jest, że coś co nam się wydawało dobrym rozwiązaniem na początku, po czasie przestaje nim być.

Dlaczego milczymy, kiedy babcie przekraczają granice?

Większość babć rozpieszcza swoje wnuki. To fakt. I nie ma nic złego o ile nie narusza to kompletnie zasad jakie próbuje wpoić dziecku jego matka. Tyle, że niektóre babcie wznoszą rozpieszczanie na zupełnie inny poziom, tak, że biedna mama ledwo daje radę okiełznać swoją pociechę. Nie muszę się rozglądać ani zbyt daleko ani zbyt dokładnie by dostrzec takie przypadki. I bardzo często matki wtedy milczą. Dlaczego? Powodów może być wiele. W końcu w niejednym domu babcia zajmuje się dzieckiem, kiedy mama pracuje. Spędza z naszym dzieckiem całe dnie i wiele jej zawdzięczamy. Więc trochę głupio, a może nawet nie wypada, zwracać jej uwagi. Koniec końców tak dużo dla nas robi. Tyle, że to błędny i niezdrowy sposób myślenia. Bo finalnie to my, mamy, będziemy się mierzyć z konsekwencjami.

24-28 tydzień ciąży

Dziwna sprawa z tym upływem czasu. Z jednej strony mam wrażenie, jakby stanął w miejscu. Z drugiej, dni mijają tak szybko, że ledwie rejestruje rozpoczęcie kolejnego tygodnia ciąży. Minął już miesiąc od mojego ostatniego ciążowego wpisu a czuje się jakbym pisała go zaledwie wczoraj. Do porodu zostały mi niecałe trzy miesiące, i jak dłużej nad tym pomyślę, zaczynam panikować. Bo tak wiele zostało do przygotowania a czas pędzi tak szybko, że wymyka mi się przez palce.

Zapalenie jamy ustnej - najgorsza choroba jaka nas do tej pory dotknęła

U małych dzieci nawet zwykłe przeziębienie może wywołać niepokój. Każdy taki chorobowy epizod nie należy do przyjemnych. Katar, kaszel, gorączka albo nawet wymioty. To chyba zna każda mama. Mnie takie objawy już nie zaskakują i wiem jak sobie z nimi radzić. Nie wywołują już we mnie takich ataków paniki jak kiedy córka była malutka i spotykałam się z nimi po raz pierwszy. Mówi się, nie chwal dnia przed zachodem słońca. Muszę to sobie zakodować w głowie. Bo ostatnio tak się cieszyłam, że mała praktycznie wcale nam ostatnio nie choruje. Nie uszło to uwadze przewrotnemu losowi, który najwidoczniej postanowił trochę się nad nami poznęcać, żeby nie było nam za dobrze. Bo to co nas ostatnio spotkało jest chyba naszym najgorszym doświadczaniem, jeśli chodzi o sprawy zdrowotne.  Nawet zapalenie oskrzeli, które mała przechodziła z rok temu jest w porównaniu do tego bułką z masłem. A mowa tu o zapaleniu jamy ustnej, które pojawiło się u małej nie wiadomo skąd. Chyba nigdy wcześniej nie widziała

Wyprawka vol.2 - lista

Temat wyprawki powrócił. Głowiłam się nad nim od ostatniego  wpisu . Po wielu rozważaniach nad tym co jest zbędne a co nie udało mi się stworzyć kompletną listę wyprawki dla noworodka. Oparłam ją głownie na tym bez czego nie mogłam żyć, kiedy pojawiła się na świecie moja córka, a co okazało się nie do końca potrzebne. :)

Wyprawka - jak nie oszaleć kompletując ją i przy okazji nie zbankrutować?

Jedne mamy, kiedy tylko dowiadują się o ciąży rozpoczynają zakupowe szaleństwo. Inne czekają z kompletowaniem potrzebnych rzeczy do samego końca, żeby nie zapeszyć. A są i takie, które na przestrzeni tych kilku miesięcy nabywają to co niezbędne powoli i stopniowo. A przynajmniej to co zdaje się być niezbędne, bo to kwestia umowna. Jedno jest pewne, każda przyszła mama prędzej czy później będzie musiała zająć się wyprawką dla swojego malucha.  Kiedy byłam w pierwszej ciąży temat wyprawki był dla mnie tak obcy, że przemierzając sklepowe półki czułam się jak Kolumb odkrywający zupełnie nowy ląd. Nie miałam pojęcia dlaczego jego mieszkańcy mówią w tak dziwnym języku. Czułam się zagubiona. Nie wiedziałam czego rzeczywiście potrzebuję, w jakich ilościach ani co może okazać się tylko fajnym gadżetem, lecz nie koniecznym. Teraz, nauczona doświadczeniami z pierwszej ciąży, powinnam być bardziej przygotowana. Cóż, tylko w teorii. Bo w rzeczywistości po raz kolejny głowię się nad wyprawkową li

Depresja w ciąży - spowiedź matki cierpiącej

Mieliście kiedyś taki dzień, że brakowało wam siły i chęci by w ogóle podnieść się z łóżka? Na pewno. Każdy miewa lepsze i gorsze momenty w swoim życiu. Teraz wyobraźcie sobie, że ten jeden dzień zmienia się w ciąg takich dni, które zmieniają się w tygodnie a potem nawet miesiące. Czas zaczyna tracić znaczenie i zlewać się w jeden wielki ocean smutku i braku siły do wykonywania podstawowych czynności, które niegdyś były codzienną rutyną. Zaczynasz zatracać się w poczuciu wszechobecnej beznadziei i nie wiesz nawet kiedy to się zaczęło. I czy w ogóle dobiegnie końca. Na początku zaznaczę, że nie wybrałam się do specjalisty, więc nie zdiagnozowano u mnie depresji. Mam jedynie takie podejrzenia. Długo nie miałam odwagi by przyznać się przed samą sobą, że dzieje się ze mną coś złego. Powiedzenie tego głośno, czy raczej napisanie, to dla mnie wielki krok. Być może ten krok doda mi odwagi, żeby w końcu zasięgnąć opinii psychologa. W końcu zrozumienie, że ma się problem to dobry początek drog

Ciąża 11-24 tydzień

Mój ostatni ciążowy wpis powstał, kiedy byłam w 10 tygodniu ciąży. Obecnie jestem w środku 24 tygodnia i od tamtego czasu bardzo wiele się zmieniło. Fakt, że noszę w sobie nowe życie stał się widocznym gołym okiem. Mam za sobą pierwsze wyprawkowe zakupy, bo nie mogłam już się dłużej opierać widząc w sklepie te wszystkie malutkie ubranka. Szczególne, że poznałam już płeć mojego dzieciątka. Przeszłam prawdziwe nastrojowe tornado i musiałam stawić czoła kiepskiemu samopoczuciu, zarówno fizycznemu jak i psychicznemu. Poczułam pierwsze ruchy mojego maleństwa. To moment, na który najbardziej czekałam. W ciąży 14 tygodni to szmat czasu i kolosalna liczba zmian. Mam sporo zaległości do opisania.

Dwa miesiące internetowej abstynencji

Powiedzenie, że trochę mnie tu nie było, byłoby niedopowiedzeniem roku. W zasadzie na calutkie dwa miesiące całkowicie zniknęłam z internetu. Nie miałam nawet głowy do tego by sprawdzać co nowego dzieje się w instagramowym świecie, co niegdyś było dla mnie codziennością. Straciłam na to ochotę i kompletnie straciłam zainteresowanie. Te dni zleciały mi tak szybko, że mam wrażenie, jakby przeleciały mi przez palce. A im więcej ich było tym trudniej było mi wrócić do pisania.