Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2017

Czy można czuć się dobrze w rozmiarze XL?

Zbliża się koniec roku co skutkuje u mnie ogromem refleksji. Każdego roku o tej porze stawiałam sobie jedno najważniejsze postanowienie. W przyszłym roku w końcu schudnę! Nie ma zmiłuj! Moja głowa pełna była gadek motywacyjnych i zazwyczaj w styczniu brałam się do działania, z lepszym bądź gorszym skutkiem. Zawsze jednak przerywałam w trakcie i nie udawało mi się zgubić więcej niż 5 kilo. Teraz mogłabym się wykręcić ciążą. W końcu to nie czas na gubienie kilogramów. Tyle, że to żadna wymówka, bo rozmiar XL utrzymuję się u mnie od dobrych kilku lat i nawet poprzednia ciąża go nie zmieniła. W zasadzie w poprzedniej ciąży przytyłam tylko 9 kilo i zgubiłam wszystko, co do grama, zaledwie w miesiąc. Więc oczywiste jest, że mój obecny odmienny stan nie ma zupełnie nic wspólnego z nadmiarem kilogramów. Przeciwnie, w ciąży mój organizm nie pozwala mi się przejadać i wciska przycisk stop. Po prostu nie mogę za wiele zjeść, bo odczuwam nagły jadłowstręt. Szkoda, że ta cudowna funkcja nie zost

Dziecko terrorysta - bunt dwulatka

Ktoś mi chyba podmienił dziecko. Nie wiem jak to się stało. Może moją córkę porwali kosmici i przeprogramowali jej osobowość. Bo jak inaczej wytłumaczyć tak nagłą zmianę w jej zachowaniu? Jeszcze niedawno była złotym dzieckiem. Nie marudziła, niewiele płakała i miała wyjątkowo pogodne usposobienie. Nie miałam powodów do narzekań. A teraz? Miewa nieuzasadnione napady złości, nic jej nie pasuje, a słowo ,,nie” stało się jej ulubionym. Chociaż najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest to, że dopadł nas rozsławiony bunt dwulatka. Minął zaledwie miesiąc od jej drugich urodzin a ona zmieniła się w małego domowego terrorystę.

Dlaczego czytanie dzieciom jest tak ważne?

Nie od dziś wiadomo, powinno się czytać dzieciom. Powstaje wiele artykułów i spotów reklamowych zachęcających do tej czynności. Ja sama uwielbiam czytać swojej córce a ona nie szczędzi mi wtedy swojego zachwytu. Bardzo często sama sięga po książeczki i domaga się czytania. Woli je od swoich zabawek. Czytanie dzieciom jest ważne. Dlaczego?

Za co pokochałam Stranger Things

Słyszeliście o ,,Stranger Things"? Zapewne wielu z Was odpowiedziałoby twierdząco, bo to serial, który cieszy się bardzo dużą popularnością. Ja sama często spotykałam się z tą nazwą w internecie, lecz dopiero niedawno zdecydowałam się zobaczyć skąd się bierze ten zbiorowy zachwyt. I już po pierwszym odcinku zadałam sobie pytanie - dlaczego nie wpadłam na to wcześniej?! Wystarczył jeden epizod bym totalnie zatopiła się w fabule ,,Stranger Things". Nie potrafiłam oderwać się od telewizora, pochłaniając jeden odcinek za drugim. Świat ,,Stranger Things" wciągnął mnie tak bardzo, że w zaledwie trzy dni obejrzałam calutkie dwa sezony. I tak bardzo tego żałuję! Bo teraz czuję się trochę jak narkoman, któremu skończyła się dawka narkotyku. Przechodzę przez straszliwy syndrom odstawienia i ciężko jest mi pogodzić się z tym, że jak na razie nie dostanę już nic więcej.

Ciąża po raz drugi

Wydawać by się mogło, że jak już się raz coś przeżyło to przechodzenie przez to po raz drugi okaże się łatwiejsze. W końcu mamy już pewne doświadczenie, które nas wesprze. Mówi się, że niektórych rzeczy się nie zapomina, prawda? Tyle, że dla mnie przechodzenie przez drugą ciąże wcale nie jest łatwiejsze. To nie jak jazda na rowerze, kiedy po długiej przerwie siadasz na rower i automatycznie wiesz co masz robić i nie masz żadnych wątpliwości, że uda Ci się pojechać. To moja druga ciąża, a ja czuję, że potrzebuję bocznych kółek. 

10 tydzień ciąży

Dawno tu nie zaglądałam. I ani lenistwo ani ciągła senność nie są powodem. Kto by pomyślał, że kot jest w stanie zrzucić z komody laptopa podczas swojego nocnego zwiedzania szafek? Mi taki obrót spraw nie wpadł do głowy.W końcu laptop nie jest wcale taki lekki. Mój brak wyobraźni zaowocował potłuczonym ekranem. Tymczasem w oczekiwaniu na naprawę i powrót do internetowego świata dni mijały jak szalone i wkroczyłam właśnie w 10 tydzień ciąży. 

Dziecko w żłobku - wady i zalety

Najczęściej posyłamy dziecko do żłobka, bo jesteśmy zmuszeni wrócić do pracy. Nie każdego stać na nianię, która jest nie małym wydatkiem. Żłobek jest wtedy dla pracujących rodziców jedyną alternatywą. Jednak są też mamy niepracujące, które wysyłają do żłobka swoje pociechy. Sama stoję teraz przed takim wyborem. Moja sytuacja życiowa uległa zmianie i przez długi czas nie będę pracować, lecz nie chcę rezygnować ze żłobka. Dlaczego? W końcu teraz mam możliwość i mogę zupełnie samodzielnie zająć się córką, prawda? 

Moja dwulatka

W miniony weekend moja córka skończyła dwa lata. A ja się pytam jak to się stało? Przecież dopiero co ekscytowaliśmy się pierwszym ząbkiem i wyczekiwaliśmy na pierwsze nieporadne kroczki. Kiedy człowiek staje się rodzicem ma okazję na własne oczy przekonać się jak szybko przemija czas. A dziecko to taka ciągła przypominajka tego faktu. Jest tego żywym, pełzającym a potem chodzącym, dowodem. Upływający czas sprawia, że coraz bardziej doceniam nasze wspólne cudowne chwile, bo wiem jak bardzo są ulotne.

Mama na zwolnieniu

Moja codzienna rutyna uległa znaczącej zmianie. Jako, że moja praca jest dość obciążająca fizycznie, nie mogłam jej wykonywać będąc w ciąży. I stało się. Zostałam mamą na zwolnieniu. Przede mną długi czas siedzenia w domu co mnie jednocześnie cieszy i martwi. Minęło zaledwie kilka dni tego wymuszonego urlopu a ja już mam dość tego samego schematu. Wstać, zrobić córce śniadanie, posprzątać, zrobić obiad a potem wymyślić co zrobić z pozostałą masą czasu. Być może brzmi to zabawnie, w końcu narzekam na nadmiar wolnych chwil, które mogę zagospodarować jak tylko mi się zamarzy. Mam tylko jeden problem, strasznie dopada mnie lenistwo. Nie pomaga fakt, że dokucza mi ciążowe znużenie, nastroje, które zmieniają się jak w kalejdoskopie i pogoda za oknem, która znakomicie sprzyja chęci drzemania i leżenia pod kocykiem. Ciężko mi jest zaakceptować taką zmianę i jakoś zaaklimatyzować się w tej nowej dla mnie sytuacji.

6 tydzień ciąży - pierwsze usg

Wczoraj po raz drugi zjawiłam się u lekarza. Tym razem udało się dostrzec to malutkie życie, które rośnie sobie w moim brzuchu. Nawet usłyszałam bicie serca! To naprawdę niesamowite uczucie, szczególnie, że w poprzedniej ciąży pierwsze usg zrobione miałam w 13 tygodniu ciąży. System prowadzenia ciąży w Irlandii i Polsce nieco się różni. Przez to czuję się jakbym przechodziła to po raz pierwszy i wszystko jest dla mnie inne i w pewnym sensie zupełnie nowe. To powoduje, że mam wiele obaw a pytania mnożą się w mojej głowie z każdą minutą. Usg potwierdziło, że jestem w piątym tygodniu ciąży i 6 dniu, co podejrzewałam i co sugerowały badania krwi. Oznacza to, że dziś rozpoczynam 6 tydzień ciąży. Planowany termin porodu to 4 lipiec i jeśli się sprawdzi, to moje dzieciątko urodzi się zaledwie 9 dni przed moimi własnymi urodzinami. No, ale wszyscy wiemy, że te terminy są tylko orientacyjne i istnieje pewien margines błędu.

5 tydzień ciąży

Według moich własnych obliczeń oraz wyników badań krwi wychodzi na to, że właśnie wkraczam w piąty tydzień ciąży. Nie jest to jeszcze stu procentowo pewien czas ciąży, bo dopiero wizyta u lekarza i usg potwierdzi ten termin. Jadnak na to będę musiała poczekać jeszcze kilka dni. Wciąż oswajam się z tą niemałą rewolucją w moim życiu. Myśl o  drugim dziecku błądziła gdzieś z tyłu mojej głowy od czasu, kiedy w moim życiu pojawiła się moja cudowna Klara. Patrząc w jej śliczne niebieskie oczka, chwytając jej malutkie paluszki i doświadczając potęgi tych cudownych pierwszych wspólnych chwil razem, wiedziałam, że będę chciała przeżyć to wszystko po raz kolejny. Tylko w moich planach miało się to wydarzyć dopiero za jakiś czas, ale jak to w życiu bywa nasze plany stale ulegają korektom czasem świadomie a czasami zupełnie przypadkowo.

Dwie kreski

Ostatnio zaglądałam tu aż miesiąc temu. Pochłonął mnie niewielki remont w domu, początek studiów a do tego ostatnio czułam się nad wyraz zmęczona. W pracy ledwo udawało mi się ustać na nogach a kiedy już wracałam do domu moje chęci do robienia czegokolwiek były równe zeru. Codziennie motywowałam się do napisania czegoś nowego, lecz wszystko zaczynało się i kończyło tylko w mojej głowie. Aż w końcu poznałam przyczynę mojego braku energii i to ostatecznie popchnęło mnie do działania.

Bo powiedzieć o niej siostra to za mało

Dziś mija siedemnaście lat od czasu, kiedy w moim życiu pojawiła się niesamowicie denerwująca a zarazem wyjątkowa osoba. Czasem nienawidziłam jej z całego serca, czasem kochałam ją całym sercem a bywały też chwile, kiedy te uczucia mieszały się ze sobą równocześnie. To nieprawdopodobne, że można kogoś kochać a zarazem nienawidzić w tej samej chwili. Jednak w rodzinie wszystko jest możliwe. Mówię bowiem o mojej siostrze, która dopełnia moje życie już od siedemnastu lat.

Tysiąc pięter - Katharine McGee

Jesień. Nie da się dłużej ukrywać, że ponownie wtargnęła do naszego życia. Dni stają się krótsze a powietrze poranne powietrze zdaje się być przesycone jej obecnością. A ja mam wrażenie, że tak samo jak otaczająca nas natura przechodzę w stan uśpienia. Ostatnio czuję się jak jakiś niedźwiedź, który powoli zaczyna zapadać w sen zimowy. W tym ciągu braku energii i kompletnego braku jakiejkolwiek kreatywności rzuciłam się w wir czytania. W końcu czy może być coś lepszego niż leżenie pod kocykiem z książką w ręce w coraz chłodniejsze jesienne wieczory? W końcu zabrałam się za kilka książek, których przeczytanie miałam w planach od jakiegoś czasu. Tak oto sięgnęłam po książkę ,,Tysiąc pięter" Katharine McGee. Szybko wkręciłam się w tą historię i pochłonęłam ją w dwa dni a gdyby nie praca i obowiązki zapewne w ogóle bym się od niej nie oderwała. Akcja powieści rozgrywa się w Nowym Yorku w 2118 roku. W jego centrum dumnie stoi ogromna wieża, która liczy aż sto pięter i w zasad

Kobieta w klatce

Niby czasy idą do przodu, ale wiele kobiet wciąż żyje stojąc w miejscu. Dajemy się wplątać w panujące w naszym społeczeństwie stereotypy. Nie muszę się zbyt daleko rozglądać by dostrzec żywe przykłady kobiet, które dały się zamknąć w domu jak w klatce. Bo przecież mężczyzna jest od zarabiania pieniędzy a kobieta ma wychowywać dzieci i robić za sprzątaczkę i kucharkę, najlepiej przymykając oko na to co robi mąż, który zachowuje się jakby wciąż był kawalerem. Może przesadzam, lecz coraz częściej stykam się z historiami, które doskonale nadają się na scenariusz do ,,Trudnych Spraw". I obserwując z boku to zjawisko rodzi się we mnie sprzeciw. Zastanawiam się dlaczego. Dlaczego pozwalamy się zamknąć w domu porzucając własne marzenia? Dlaczego pozwalamy, by mężczyzna panował nad naszym życiem? Dlaczego dajemy sobie przypiąć łatkę kury domowej? Dlaczego, dlaczego, dlaczego? Mogłabym tak pytać bez końca.

Mama (nie)idealna

Kiedy byłam jeszcze w ciąży z Klarą miałam ambitne plany związane z tym jaką będę mamą. Wręcz obsesyjnie przeglądałam różne fora parentingowe i wpędzałam się w coraz większą paranoję. Ślepo wierzyłam we wszystko co czytałam i jedyne co dzięki temu zyskałam to niepotrzebne zmartwienia. No, ale przecież robiłam to w jakimś celu. Chciałam być matką idealną. Wiecie, taką super zorganizowaną, z sterylnym porządkiem w domu i wiecznie zadowolonym dzieckiem. Dziś chce mi się śmiać na samo wspomnienie swojej naiwności. Jaka ja byłam głupia. Macierzyństwo idealne nie istnieje, a ja szybko się przekonałam, że jestem matką nieidealną!

A może to dorośli powinni się uczyć od dzieci?

Tak sobie czasem myślę, że dorośli powinni uczyć się od dzieci. Patrzę na swoją rozbrykaną córkę biegającą wokół moich nóg i zastanawiam się skąd ona bierze tyle energii. Patrzę na jej uśmiech sięgający oczu, który wywołany został jakąś zwykłą błahostką. Podobno dzieci uśmiechają się 400 razy dziennie podczas gdy dorośli jedynie... 17 razy! To kolosalna różnica. Z upływem czasu tracimy tę dziecięcą beztroskość. Zupełnie jakby jakiś hormon odpowiadający za odczuwanie szczęścia nawalał coraz bardziej z każdym przybywającym rokiem. I ja doskonale zdaję sobie sprawę, że dorosłe życie ty droga tak wyboista, że może przyćmić zwykłą radość. W końcu skupiamy się na tak wielu sprawach a ciężar na naszych barkach nie maleje. Mamy na głowie wychowywanie dzieci, pracę, rachunki czy dbanie o dom w ogóle. Żyjemy coraz szybciej, pragniemy posiadać coraz więcej i skupiamy swoją uwagę na sprawach, które zdają się nam istotne a rzeczywiście są powierzchowne.

Matka krzycąca

Każdemu rodzicowi czasem puszczają nerwy. I to zrozumiałe, że zdarza się wtedy podnieść głos. Bezsilność i frustracja osiągają swoje apogeum i biedy rodzic nie wytrzymuje. Taką sytuację jestem w stanie pojąć. Za to nie jestem w stanie zaakceptować bezustannego darcia się na male dziecko od rana do zmierzchu z błahych powodów. A ostatnio mam styczność z taką właśnie Matką krzyczącą. Ściany w bloku są cieńsze niż by się mogło zdawać. Odczuwalne jest to szczególnie, kiedy w mieszkaniu panuje cisza, nie gra żaden telewizor ani nie zagłusza jej szum pralki czy odkurzacza. Wtedy czy chcemy czy nie możemy usłyszeć co się dzieję w domu naszych sąsiadów. Szczególnie, gdy nie są oni zbyt cicho. Tuż za moją ścianą mieszka tytułowa Matka krzycząca.

Doceń swoją mamę!

Moje spojrzenie na swoją mamę zupełnie się odmieniło, od kiedy sama zostałam matką. Wiele sytuacji, sprzeczek czy bezsensownych kłótni widzę teraz w zupełnie w innym świetle. Kiedyś wydawało mi się, że moja mama nie jest w stanie mnie zrozumieć. Bo to ja miałam rację a ona nie miała zielonego pojęcia co przeżywam. W końcu życie nastolatka jest takie ciężkie i żaden dorosły nie jest w stanie pojąć jak wielkie może mieć problemy. Teraz mój punkt widzenia diametralnie się zmienił. Bo dużo wyraźniej widzę z jakimi problemami musiała zmierzyć się moja rodzicielka. I jak bardzo ja, pochłonięta swoim światem, byłam ślepa. Teraz będąc dorosłą kobietą marzę o tym, by móc się na niej oprzeć i wysłuchać jej rad, które kiedyś puszczałam mimo uszu. I dużo bardziej doceniam to, jak cudowną mam mamę. 

Bad mammy. Zła mama - Tarryn Fisher

Najczęściej czytam książki new adult, obyczajowe albo po prostu romanse. Takie, które nie wymagają zbyt wiele myślenia lub takie co rozrywają serce na strzępy. Ostatnio jednak naszła mnie ochota na coś odmiennego. I pomyślałam sobie, że może sięgnę po jakiś thriller. Przeszukałam więc internety i natrafiłam na książkę Tarryn Fisher ,,Bad mummy. Zła mama" . Wcześniej zetknęłam się z twórczością tej pisarki czytając powieść ,,Never never" . którą napisała wraz z Colleen Hoover. Znane nazwisko zachęciło mnie do sięgnięcia po tę akurat książkę, poza tym po lekturze ,,Never never" miałam ochotę zapoznać się z tym co ma do zaoferowania pani Tarryn Fisher. I się nie zawiodłam.

Czy jestem wyrodną matką?

Nie będę owijała w bawełnę. Mam wyjątkowo łatwe dziecko w obyciu. Od dawna przesypia całe noce, problemów z jedzeniem nigdy nie miała i ogólnie ma bardzo pozytywne usposobienie. Czasami jak czytam relacje innych mam na temat ich macierzyństwa zastanawiam się czy w ogóle mam prawo narzekać. Bo przecież moje dziecko to chodzący bezproblemowy aniołek a ja nie mam pojęcia o problemach z jakimi borykają się niektóre mamy. Mimo to czasem jestem zmęczona byciem mamą i mam ochotę zaszyć się na kilka dni w domku na jakimś odludziu. Co jest ze mną nie tak? Może po prostu jestem wyrodną matką?

Kiedy nadchodzi czas na zmianę pracy

W pracy spędzamy znaczną część naszego dnia. Wkładamy w nią wiele wysiłku i energii. Zrozumiałe jest więc, że powinniśmy choć odrobinę lubić to co w niej robimy. Ale co jeśli tak nie jest? Co jeśli codzienne idąc do naszego miejsca zatrudnienia czujemy się jakbyśmy szli na ścięcie? Porzucenie pracy to niebywale trudna decyzja, w końcu to źródło naszego utrzymania. Kiedy stajemy przed taką decyzją, kiedy w końcu po wielu rozmyślaniach w ogóle podejmujemy próbę jej podjęcia, możemy czuć strach przed tym co będzie dalej. Bo finalnie nie wiadomo co wyniknie z naszego wyboru i czy znajdziemy zatrudnienie gdzie indziej co może nie być takie łatwe. I wszystkie wątpliwości trzymają nasz w miejscu, którego skrycie nienawidzimy. Tylko czy warto się tak zadręczać, jeśli nasza silna niechęć do pracy odbija się na życiu prywatnym?

Światło, które utraciliśmy - Jill Santopolo

Zdarza Wam się zarwać całą noc, bo książka, którą czytacie pochłania Was tak bardzo, że w ogóle tracicie poczucie czasu? ,,Światło, które utraciliśmy" wciągnęło mnie tak dogłębnie, że kiedy zobaczyłam za oknem wschód słońca byłam niezmiernie zdziwiona. Nie byłam w stanie odłożyć lektury na bok. Z pewnością jest to książkowa perełka, która pozostanie w mojej pamięci przez długi czas. Lucy i Gabe po raz pierwszy spotykają się 11 września 2001 roku, kiedy wierze WTC runęły. Ta chwila odmienia ich życia i spojrzenie na świat. Dostrzegają jakie życie jest kruche i jak szybko może się zakończyć. Ich ścieżki łączą się i oboje są ze sobą szczęśliwi. Jednak Gabe przyjmuje propozycję pracy reportera na Bliskim Wschodzie. Oznajmia o tym fakcie Lucy akurat wtedy, kiedy jej praca w końcu zostaje doceniona i zdobywa ona nagrodę Emmy. Ścieżki Geba i Lucy rozdzielają się i po czasie rozpaczy i tęsknoty Lucy zaczyna układać swoje życie na nowo. Lecz Gabe zakorzenił się w jej sercu bardzo głęb

Dziecko i zwierzęta pod jednym dachem - plusy i minusy

Należę do osób, które nie wyobrażają sobie domu bez zwierząt. Jestem dumną posiadaczką kota perskiego, maltańczyka a od niedawna także szczeniaka, który z dnia na dzień pojawił się w naszym domu. No cóż nigdy nie potrafiłam przejść obojętnie obok zwierzęcia, które ewidentnie potrzebowało pomocy a nasz mały Kłopot, bo takie zyskał imię, ewidentnie był zaniedbany i opuszczony. Jednak taki zwierzyniec w domu może nie być dla każdego. Przygarniając do domu zwierzaka zobowiązujemy się do opieki nad nim przez najbliższe kilkanaście lat. A posiadanie w domu zwierzaków, kiedy ma się w domu małe dziecko ma swoje plusy i minusy dlatego taka decyzja powinna być dokładnie przemyślana.

Ratunku! Dziecko mi urosło!

Coraz częściej dopadają mnie chwile nostalgii. Zatracam się w melancholijnym stanie grzebiąc we wspomnieniach, które już nigdy nie wrócą. Patrzę na swoją małą pociechę i zastanawiam się jakim cudem do jej drugich urodzin zostało jedynie trzy miesiące. Przecież wcale nie tak dawno biegałam z dużym brzuchem w szale kompletując wyprawkę. Czuję się jakby dopiero co zaczęła mówić pierwsze słowa i stawiała pierwsze kroki. A przecież Ona już od kilku miesięcy biega po całym mieszkaniu i coraz precyzyjniej wyraża swoje zdanie i to co chce a czego nie słowami. Coraz częściej udaje jej się składać zdania. Nawet pomaga mi sprzątać! Wyrosła tak szybko, że sama nie wiem  jak do tego doszło.

Bycie mamą - teoria vs. praktyka

Z każdej strony atakowani jesteśmy obrazkami idealnego rodzicielstwa. Ostatnio coraz mocniej irytują mnie te zakłamane obrazy. Kiedy tylko włączysz telewizor każda reklama i wiele filmów sprzedaje nam cudowne wizje rodzinnej sielanki. Dziecko zawsze jest wesołe, w domu panuje nienaganny porządek a matka wygląda jakby dopiero co wróciła z jakiegoś salonu piękności. A jeszcze gorzej możesz poczuć się jak wejdziesz na Instagram, gdzie wiele kobiet pokazuje Nam zakrzywiony obraz rzeczywistości. Bo zdjęcia matki po porodzie, która ma idealny makijaż a na brzuchu zarysowują się mięśnie brzucha jest zupełnie normalne. Ty tak nie masz? No jak Ona dała radę to co robisz nie tak?